Jeszcze do niedawna Jaromir Jagr występował w NHL. Swoje występy w najlepszej lidze świata zakończył po sezonie 2017-18, później skupiając się już na prowadzeniu własnego klubu Rytiri Kladno. - Wierzę, że wciąż to mam. Tu ciągle chodzi o ciężką prace i dawanie z siebie wszystko. Muszę trenować ciężej niż wszyscy, unikać przybrania na masie. Przywykłem do tego, że gdy chcę strzelić gola, to go strzelam. Teraz nie jest już to takie proste - powiedział Jagr. W swoim klubie z Kladna, złoty medalista olimpijski z Nagano z 1998 roku jest wszystkim. Szefem, pracownikiem i księgowym. Kladno jest oddalone zaledwie kilkanaście kilometrów od Pragi, ale za jego sprawą wzbudza zainteresowanie wszystkich. W jego rękach jest ponad 70 procent udziałów drużyny. To właśnie Jaromir pozwolił odzyskać temu klubowi dawny blask po powrocie. W zespole "Rycerzy" spoczywają na nim różne obowiązki, właściciela, menadżera, zawodnika i głównego marketingowca. Jagr maszynką do zarabiania pieniędzy Jagr doskonale wie, że jest żywą maszynką do robienia pieniędzy i jego gra przyciąga na trybuny setki ludzi nie tylko z Kladna, ale z całych Czech i nie tylko. To właśnie dzięki niemu zmęczony już życiem stary, 70-letni CEZ Stadion został odnowiony o multimedialne telebimy i na każdym meczu (jeszcze przed pandemią) jego trybuny wypełniają się niemal do ostatniego miejsca. Kibiców przybywających na CEZ Stadion wita ogromny billboard z twarzą Jagra. Jego wizerunek wykorzystywany jest w wielu innych miejscach na stadionie, sprzedawane są odpowiednie gadżety, jest prowadzona sprzedaż sprzętu z serii JagrTeam. Jest postacią absolutnie topową, każdy chce zrobić sobie z nim zdjęcie i prosi o autograf. Nawet na meczach wyjazdowych pod halą zawsze zbierał się tłum, który czekał na krótką chwilę spędzoną z idolem kilku czeskich pokoleń. "Granie w hokeja to dla mnie wakacje" Czech wcale nie jest rzadkim gościem w klubowym sekretariacie. Kiedy ściągał do drużyny kanadyjskich zawodników, to sam zajął się wszelką "papierologią" związaną z wizą pracowniczą dla Kanadyjczyka. Jaromir nawet pojechał ze swoim asystentem na pocztę, aby osobiście upewnić się, że wszystkie dokumenty zostaną wysłane na czas. - Robię dosłownie wszystko w klubie. Wszystko. Próbuję nad wszystkim trzymać pieczę, nawet nad księgowością - powiedział Jagr w rozmowie z "The Athletic". - Jestem tutaj cały czas. Granie w hokeja to dla mnie wakacje, ponieważ cała robota związana z byciem właścicielem pochłania dużo czasu. To dobre wyzwanie, ale nie mam w ogóle wolnego czasu. Muszę opiekować się zawodnikami, podpisywać z nimi kontrakty, rozmawiać z ich agentami. Mam kontrolę nad wszystkim - sprzedażą biletów, zarządzeniem lodowiskiem. Nie mamy tylko seniorskiej drużyny. Mamy 11 grup młodzieżowych w wieku od pięciu do 21 lat - kontynuuje Jaromir. Zawodnicy grający w Kladnie nie mają łatwo, dzielą szatnie z szefem Zawodnicy decydujący się na grę w Kladnie nie mają łatwo. To wymagający przełożony, a sytuacje utrudnia jeszcze dzielenie z nim szatni. - Muszę być ostrożny w tym, co do nich mówię. Kiedy jesteś szefem i coś ci się nie podoba, zwracasz na to uwagę. Ja jestem w innej sytuacji, bo normalnie menadżer nie musi martwić się, że na drugi dzień zawodnik nie poda mu krążka na lodzie. Nie chce im rozkazywać - mówi Czech. Jak wygląda jego "normalny" dzień? Rano załatwia sprawy organizacyjne w siedzibie klubu, potem wskakuje na lód na pierwszy trening, popołudniu jedzie na miasto gdzie ma pozostałe obowiązki związane z drużyną i ponownie wraca na trening na lodzie. Potem praca w biurze, poszukiwanie wzmocnień do drużyny i ostatni wieczorny trening. Jeśli ktoś chce zdobyć autograf Jaromira to, jeśli tylko pojawi się pod lodowiskiem w Kladnie w dowolny dzień tygodnia to niemal na pewno uda mu się złapać Czecha osobiście. Sukcesy to jego drugie imię Sukcesy? To jego drugie imię. W najlepszej lidze świata NHL jest drugi w klasyfikacji punktowej wszech czasów (1921), trzeci w golach (766), piąty w asystach (1155) i trzeci w rozegranych meczach. Pięciokrotnie był najlepiej punktującym zawodnikiem NHL (Art Ross Trophy). Został uznany MVP rozgrywek w 1999 roku. Jest członkiem Triple Gold Club, czyli wąskiego grona ludzi związanych z hokejem na lodzie, którzy zdobyli Puchar Stanleya, mistrzostwo świata i olimpijskie złoto. Idol na lodzie i poza nim Kultowy status zdobył jednak nie tylko osiągnięciami na lodzie, a swoim podejściem do życia. W 2015 roku na jaw wyszła afera, w której Jagr uniknął szantażu ze strony 18-letniej modelki, którą poznał na nocnej imprezie w jednej z praskich dyskotek. Hokeista spędził upojną noc z kobietą, ta rano potajemnie zrobiła sobie z nim "selfie" i kolejnego dnia zażądała 50 tysięcy koron (wówczas odpowiednik około 20 tysięcy złotych), grożąc upublicznieniem fotografii. Co zrobił pięciokrotny olimpijczyk w obliczu, być może, nadchodzącego medialnego linczu na jego osobie? Powiedział, że nie zależy mu na tym i sam puścił zdjęcie w obieg. Jagr był wówczas singlem, a opinią na swój temat nie przejmował się wcale. Wiele sławnych osób z Czech i całego świata po tej sytuacji udzieliło mu wyrazów wsparcia. Niektórzy po prostu podziwiali go za to, jak załatwił tę sprawę. MR