Obecny sezon Polskiej Hokej Ligi jest wyjątkowo interesujący i zacięty. Rywalizacja w parach półfinałowych rozgrzała kibiców wyjątkowo, do wyłonienia zwycięzców koniecznych było siedem i sześć spotkań. GKS Katowice - Unia Oświęcim: powrót do przeszłości Ostatecznie w walce o złoto rywalizują dwa najlepsze zespoły po zasadniczej fazie rozgrywek: GKS Katowice i Unia Oświęcim. To powrót to przeszłości: dwadzieścia lat temu zespoły z obu tych miast mierzyły się w wielkim finale trzy razy z rzędu (2001-03). Oba miasta mają wielkie hokejowe tradycje - w Katowicach z mistrzostwa cieszyli się sześć razy a w Oświęcimiu - osiem, przy czym katowiczanie ostatnie mistrzostwo zdobyli wcześniej (w 1970 roku) zanim oświęcimianie pierwsze (w 1991 roku). Finałowe zmagania rozpoczęły się w Katowicach. Gościem specjalnym spotkania w Satelicie był Jaromir Jagr. Legendarny czeski hokeista przyjechał na Śląsk na zaproszenie sponsorów katowickiego klubu. Na pierwszy mecz błyskawicznie sprzedano wszystkie bilety i na widowni zasiadł komplet - 1420 widzów. Gol dla Katowic, ale tuż po... zakończeniu tercji Mecz rozpoczął się przy ogłuszającym dopingu miejscowych fanów. Grę symbolicznie rozpoczął Jagr, który przy owacji fanów wszedł na taflę. W pierwszej tercji bramki nie padły, choć trybuny kilka razy zawyły kiedy brakowało naprawdę niewiele. Emocje aż buzowały: w ostatniej minucie doszło do bójki między białoruskim napastnikiem Nikołajem Stasienko a katowickim obrońcą Maciejem Kruczkiem. Zaraz potem trybuny oszalały, bo krążek po ostrym strzale Grzegorza Pasiuta wpadł do oświęcimskiej bramki, ale po analizie okazało się, że zdarzyło się to mniej... niż sekundę po upływie tercji! Bramka słusznie więc nie została uznana. Miażdżąca druga tercja Katowic Co nie udało się katowiczanom w ostatniej sekundzie pierwszej tercji, udało się w dziewiętnastej sekundzie drugiej. Po błyskawicznym ataku Bartosz Fraszko ostro zagrał z lewego skrzydła a upadający Patryk Wronka sprytnie posłał z bliska krążek do bramki. Drugiego gola już po pieciu minutach dorzucił po zespołowej akcji Mateusz Michalski. "Nie dla nas jest porażki smak, nie dla nas forma zła, czekaliśmy już tyle lat, teraz pora na mistrza" - zaśpiewała hala. Kiedy rozgrywający świetny mecz Grzegorz Pasiut dorzucił po kolejnych trzech minutach strzałem pod poprzeczkę następną bramkę, nikt nie miał już chyba wątpliwości kto wygra ten mecz. Oświęcimianie nie zamierzali się jednak poddawać! Po ładnej akcji efektownym strzałem popisał się Teddy Da Costa i na tablicy świetlnej pod "Unia" zapaliła się jedyneczka... Zaraz potem doszło do bijatyki między Mateuszem Bepierszczem z GKS-u z Krystianem Dziubińskim z Unii. Obaj powędrowali na ławkę kar. GKS był jednak w gazie i nie pozwolił gościom na podniesienie głów: już po 47. sekundach Kanadyjczyk Pasiut znowu powiększył przewagę gospodarzy! Ogółem miał udział we wszystkich czterech bramkach dla Katowic. Unia Oświęcim walczyła do końca Unia grała jednak do końca. W połowie trzeciej tercji drugą bramkę dla gości zdobył rosyjski napastnik Aleksandr Strielcow po akcji bliźniaka Wasilija. Pod koniec meczu gra toczyła się głównie w strefie obronnej gospodarzy, ale Unia nie potrafiła już zdobyć kontaktowej bramki. Ciąg dalszy hokejowych emocji już w poniedziałek! GKS Katowice - Re-Piast Unia Oświęcim 4-2 (0-0, 4-1, 0-1) Bramki: 1-0 Wronka - Fraszko - Pasiut (21.), 2-0 Michalski - Bepierszcz - Pasiut (26.), 3-0 Pasiut - Fraszko (29.), 3-1 Da Costa - Carlsson (32.), 4-1 Pasiut - Kolusz (33.), 4-2 Strielcow - Dziubiński (49.) Kary: 8.-10. Terminy kolejnych spotkań: 4 kwietnia o g. 17.30 w Katowicach, 7 kwietnia o g. 17.15 i 8 kwietnia o g. 20 w Oświęcimiu. Gra toczy się do czterech wygranych. Kolejne ewentualne mecze: 11 kwietnia o g. 17.30 w Katowicach, 13 kwietnia o g. 17.30 w Oświęcimiu i 15 kwietnia o g. 17.30 w Katowicach. Paweł Czado