Wojciech Matczak był w GKS-ie Tychy wieloletnim hokeistą (1983-92, 93-96) i trenerem pierwszej drużyny (2003-08, 2012). Teraz ma ważny głos jako działacz. Miał wpływ na fakt, że nowym szkoleniowcem w tyskim klubie został Andriej Sidorenko. Paweł Czado: Czy przed nowym trenerem zostało postawione konkretne zadanie czy chodzi raczej przede wszystkim o to, że ma poprawić grę tej drużyny? GKS Tychy: nadzieja, że to projekt długofalowy Wojciech Matczak, kierownik sekcji hokeja na lodzie GKS-u Tychy: - Ściągnięcie trenera Sidorenki to dla mnie projekt długofalowy choć oczywiście wierzę, że osiągniemy sukces jeszcze w tym sezonie. Trener również: w krótkiej rozmowie między nami padło, że przyjechał tutaj po sukces, po mistrzostwo Polski. Czasu mało i... dużo, bo to jest półtora miesiąca do rozpoczęcia play-offów. Podtrzymuję, że naszym celem w tym roku jest mistrzostwo i w przyszłym roku... tak również będzie (uśmiech). Kontrakt jest podpisany do końca sezonu, ale myślę - i wierzę - że trener zostanie z nami na dłużej. Andriej Sidorenko to człowiek, którego nie trzeba w Polsce przedstawiać. Ma autorytet i osiągnięcia, zawodnicy doskonale wiedzą kim jest. Nie musi sprawować władzy krzykiem. O to chodziło? - Oczywiście, że tak. Samym krzykiem nie osiągniemy wyniku, to logiczne. We wtorek był pierwszy zapoznawczy trening, w środę rozpoczęliśmy naprawdę. Ważne, że wszyscy zawodnicy mają u trenera czyste karty, widziałem u nich zaangażowanie, widziałem jak podchodzą do zajęć. Widziałem, że Andrzeja słuchają, jest szacunek w oczach hokeistów. Nawet jeśli nie znali go osobiście to nie ma chyba takiej osoby w Tychach, która by o nim nie słyszała. Dlaczego właściwie Sidorenko? - Jest opinia, że to facet, który rządzi twardą ręką. Chyba tego nam w tej chwili potrzeba, bo drużyna na pewno nie zapomniała jak się gra w hokeja. Zawodnicy, których mamy w Tychach są w stanie osiągnąć sukces jakiego oczekujemy. Organizacja gry i zaangażowanie o którym mówił Andrzej, a które jest dla niego bardzo ważne nie było chyba u nas na najwyższym poziomie. Dlatego zdecydowaliśmy się na Andrzeja. Proponowałem go na ławkę trenerską, pamiętając go sprzed 17 lat [Sidorenko był wtedy trenerem Unii Oświęcim i reprezentacji Polski, przyp. aut.]. Wiedziałem czego można się spodziewać i tak rzeczywiście jest. GKS Tychy: ten sezon da się jeszcze naprawić Andrzej zastąpił Krzysztofa Majkowskiego, bo doszliśmy do wniosku, że musimy się rozstać i spróbować czegoś innego [działacze uznali, że pora na zmiany kiedy tyszanie przegrali cztery z sześciu ligowych meczów pod koniec roku, obecnie zajmują w tabeli piąte miejsce, przyp. aut.]. Wcześniejsze rozmowy z Andrzejem [pierwszy kontakt był już na początku listopada, przyp. aut.], sprawiły że dogadaliśmy się bardzo szybko. To taki moment sezonu, że da się jeszcze dużo w nim naprawić?- Twierdzę, że tak. Powtórzę: nie mamy w Tychach zawodników, którzy nie potrafią grać w hokeja. Coś nie pykło... Teraz chodzi o organizację gry i wyciągnięcie z tych zawodników to co mają najlepszego. Andrzej wspomniał, że potrzebuje hokeistów wykazujących zaangażowanie, musi być walka. Obaj lubimy agresywny hokej co nie znaczy, że chcemy by nasi zawodnicy faulowali, bo to nie w tym rzecz. rozmawiał i notował: Paweł Czado