- Dwa mecze i dwa zwycięstwa. Lepszego początku sezonu nie mógł pan sobie chyba wymarzyć? Jozef Zavadil: - W lidze liczą się punkty, a my faktycznie po dwóch kolejkach mamy ich komplet. Ale z drugiego meczu w Sanoku nie jestem zadowolony. Owszem, podziękowałem chłopakom za ambitną grę i zwycięstwo, ale styl, w którym to uczyniliśmy, nie był dobry. Trochę może nas usprawiedliwiać męcząca podróż - pięć godzin w upale, ale mimo wszystko mogliśmy w Sanoku zagrać lepiej. W obu spotkaniach na wysokości zadania stanął Tomasz Jaworski. W meczu z Toruniem zaliczył czyste konto, a przeciwko Sanokowi wybronił kilka groźnych strzałów - To prawda. Mówię to nie po raz pierwszy - Tomek to mistrz w swoim fachu. Kiedy mamy słabsze chwile, on potrafi wybronić strzały nie do obrony! Tak jak było w Sanoku. Marcin Jaros popełnił błąd, sanoczanie strzelili kontaktową bramkę i poszli za ciosem. I gdyby nie świetna postawa Tomka, mogło być różnie. To nasz kluczowy gracz. W przedsezonowych opiniach jesteście typowani nawet na faworytów ligi. Nie ciąży przez to na Was większa presja? - Trochę tak, bo na miano faworyta trzeba sobie zasłużyć. Ja na przykład nie uważam, byśmy byli faworytami. Liga jest wyrównana i naprawdę może być różnie. Tychy są mocne, Cracovia, Naprzód, Gdańsk, Janów. Sanok też pokazał, że chłopcem do bicia nie będzie. Wiele razy sprawdzało się już przecież, że ci, na których stawiano - zawodzili. Dlatego najlepiej robić swoje i nie przywiązywać zbytniej uwagi do spekulacji. Trzeba grać z meczu na mecz. Ale wygrać na inaugurację sezonu 6:0 z silnym kadrowo zespołem z Torunia byle kto nie dałby rady. - Ale wcale to nie był dla nas łatwy mecz! Graliśmy z nimi dwa spotkania sparingowe, i wiedziałem, że skupią się na obronie. I tak było. Dopiero luźniej zaczęło nam się grać po trzeciej bramce. Mimo wszystko uważam, że za nami dwa bardzo ciężkie mecze. A liga nie zwalnia przecież tempa. Znajdziecie czas na regenerację sił? - No właśnie, z tym może być problem. Jeszcze Polski Związek Hokeja na Lodzie przydzielił nam termin meczu Pucharu Polski w trakcie sezonu! To chore. Kiedy było lato i nie mieliśmy z kim grać sparingów, wtedy można było taki mecz rozegrać. A teraz gramy praktycznie co dwa dni ligę i jeszcze do tego mamy jechać na puchar do Gdańska? Ciężko będzie z regeneracją sił, o treningach już nie wspominając. Rozmawiał Bartosz Wiśniewski, Sanok