Od 10 do 26 maja trwają mistrzostwa świata elity w hokeju na lodzie organizowane przez Czechy. Uwaga medialna Finów i Rosjan skupiła się jednak chwilowo na czempionacie globu sprzed dziesięciu lat, w którym grały reprezentacje obu tych krajów - "Sborna" wygrała 5:2. Fiński dziennikarz Pekka Jalonen wrócił do tych wydarzeń twierdząc, że sędziowie tamtego finału byli przekupieni przez Rosjan. "To była wyraźna łapówka. Sędziowie zostali przekupieni. To było oburzające, nigdy czegoś takiego nie widziałem. Były bardzo wyraźne działania na korzyść jednej z drużyn" - stwierdził. Wskazywać na to miała liczba minut karnych po końcowej syrenie. Finowie "złapali" ich 28, a Rosjanie 12. Do artykułu żurnalisty dołączono zdjęcie, na którym widnieją oglądający tamten mecz prezydenci Rosji i Białorusi (to drugie państwo organizowało zawody), czyli Władimir Putin i Aleksander Łukaszenka. Rosyjski "Sport-Express" ostro skomentował sugestie Jalonena. Dziennikarz oskarża Rosjan o przekupstwo. "Kwestia dla lekarzy" "Szukanie spisku w takich rzeczach jest prostą drogą do trafienia do kliniki. Warto zwrócić uwagę na najbardziej przyzwoite zachowanie Erkkiego Westerlunda, ówczesnego trenera reprezentacji Finlandii. Nie ukrywa, że nie podobało mu się sędziowanie w finale w Mińsku, ale jednocześnie obyło się bez bezpodstawnych oskarżeń i szukania wroga" - napisał Michaił Zislis. Na tamtych MŚ Rosjanie zrehabilitowali się za nieudany występ na domowych igrzyskach w Soczi, na których odpadli w ćwierćfinale właśnie z Finlandią. Po tytuł sięgnęli w wielkim stylu. Wygrali wszystkie dziesięć meczów, w tym dwa przeciwko "Suomi", bo jeszcze w fazie grupowej (4:2). W finale w Mińsku musieli odrabiać wynik, bo przegrywali 1:2, ale odwrócili losy rywalizacji.