David Kostuch nie byłby dla drużyny narodowej prowadzonej przez Wiktora Pysza wzmocnieniem na miarę dawnych asów "Biało-czerwonych" - Mariusza Czerkawskiego, czy dzisiejszego trenera GKS-u Tychy Jacka Płachty. Ze swą doskonałą techniką kija byłby zawodnikiem co najmniej drugiej "piątki", a ze swym pogodnym podejściem do życia mógłby być dobrym duchem w szatni Polaków. Wydawało się, że jeśli udało się trafić taką perełkę, to już jej nie wypuścimy. W lidze i reprezentacji liderem jest wciąż Leszek Laszkiewicz, choć lata płyną nieubłaganie również dla niego - "Laszka" jest już 33-latkiem i tylko dobremu charakterowi, a także profesjonalnemu trybowi życia zawdzięcza tak wysoką dyspozycję. 24-letni Kostuch mógłby być jego następcą, tak jak odciążał Leszka w strzelaniu goli w wyścigu po ostatnie mistrzostwo kraju. Widząc szarą rzeczywistość polskiego hokeja, David postanowił jednak dać sobie spokój z tym wszystkim. Pal sześć, gdyby Kostuch powiedział "pas", bo byłby w jednym z kulejących finansowo polskich klubów. David był jednak w Cracovii, czyli najbardziej stabilnym polskim klubie ostatnich lat. Jeżeli warunki stworzone w klubie prof. Janusza Filipiaka nie stanowiły dla niego magnesu, to gdzie tu szukać ratunku?! - Zawodnik przychodził do nas niemal codziennie i żądał stuprocentowej podwyżki. Takich żądań nie byliśmy w stanie spełnić, takich pieniędzy nie ma nikt w Polsce i długo jeszcze nie będzie miał - tłumaczył wiceprezes Cracovii, Jakub Tabisz. W "Pasach" jest stabilizacja, ale też się nie przelewa, jak to w korporacji. Już na wiosnę głośno było o tym, że Kostuch domaga się, by klub pokrywał mu nie tylko czynsz za wynajem mieszkania, ale też media. - Nie zgodziliśmy się na to, bo nie mamy takiego zwyczaju. Rachunki za media płacą za siebie wszyscy hokeiści i piłkarze - tłumaczy Tabisz. Czy to było 300-400 złotych, które przelało czarę goryczy Kostucha? Prezes Tabisz podkreśla, ostatecznie klub proponował Davidowi znacznie większą podwyżkę, która spokojnie starczyłaby na te opłaty. To nie pierwszy wyszkolony w Kanadzie David, który ucieka z Polski z dnia na dzień. Kilka lat temu początki kryzysu finansowego w Podhalu Nowy Targ wygoniły do Kanady niezłego bramkarza, Davida Lemanowicza. Słuch po nim zaginął i tak będzie z Kostuchem, a obaj mogliby być gwiazdami reprezentacji. Dyskutuj o artykule z Michałem Białońskim