"Ja to odbieram w ten sposób, iż Rohaczek poczuł nagle, że sam na siebie bicz ukręcił. Krytykowali go dziennikarze w mediach, źle mówili o nim na forach internetowych kibice, nie był zadowolony też PZHL. No i zaczął się wycofywać. Chcąc jeszcze trochę w Polsce popracować, jeśli nie z kadrą, to przynajmniej w Cracovii, nie miał wyjścia, musiał się wytłumaczyć. A moim zdaniem prawda wciąż jest taka, że on mnie w kadrze nie chce, nie pasuję mu do koncepcji. Rohaczek tłumaczy, że nie powołał na turniej w Sanoku graczy z lig zagranicznych, by dać szanse innym, ale wydaje mi się, że skoro turniej jest rozgrywany w Polsce, to dla kibiców i dla promocji naszej dyscypliny reprezentacja powinna wystąpić w najsilniejszym zestawieniu" - stwierdził Czerkawski. Czerkawski nie wykluczył występu w reprezentacji podczas mistrzostw świata dywizji 1 w Innsbrucku. "Mamy styczeń i zbytnim wychodzeniem do przodu byłoby dywagowanie na temat tego, co wydarzy się w kwietniu. Jedno jednak jest pewne, pierwszy do Rohaczka nie zadzwonię, bo niby czemu miałbym to robić? Co miałbym mu powiedzieć? Że jestem gotowy? Każdy wie, że w tym roku wyraziłem chęć powrotu do reprezentacji. Nie chciałbym tylko, żeby to był powrót z łaski. Żeby trener po mnie sięgnął, bo tak wypada, bo tak chcą media i kibice. Trener musi powoływać graczy, w których wierzy" - podkreślił Czerkawski.