"Pan trener Rohaczek wyraził się podobno, że nie mam charakteru. To jest chyba ostatnia rzecz, którą można by mi zarzucić" - powiedział Czerkawski w "Sporcie". "Przeszedłem w swej karierze wiele klubów, sporo czasu spędziłem w NHL i nikt nigdy mnie tak nie ocenił. Prawdopodobnie Rohaczek ma problemy z właściwym wysławianiem się w języku polskim. Brakuje mu słów albo nie rozumie ich znaczenia. Chodziło mu raczej o to, że nie jestem mu podwładny, że nie jestem od niego zależny, że nie patrzę w niego jak w obraz. Gdyby tak powiedział, to byłaby to stuprocentowa prawda" - dodał najlepszy w ostatnich latach polski hokeista. "Od początku sezonu deklarowałem, że jestem gotowy, że chętnie przyjmę powołanie. Najwyraźniej jednak nie pasuję trenerowi do koncepcji. Rohaczek pochodzi z kraju, który w hokeju wiele znaczy, ale to nie robi z niego od razu mistrza świata. A on się za takiego uważa. Pewność siebie w sporcie generalnie pomaga, ale we wszystkim trzeba mieć pewien umiar. Z nim zaś nie ma dyskusji, nie ma dialogu, a przede wszystkim nie ma gry w otwarte karty. W zeszłym roku zrezygnowałem z gry w reprezentacji w głównej mierze w akcie solidarności z wyrzuconym Krzysztofem Oliwą oraz by wyrazić swą dezaprobatę wobec tego, że wiele rzeczy w kadrze rozgrywało się za plecami. Nie pojechałem do Chin i Rohaczek był z tego bardzo zadowolony, a teraz dał sobie kolejny powód do zadowolenia" - tłumaczył Czerkawski.