Kilkumiesięczny dorobek Ekrotha nie zachwyca (przegrane w pierwszej rundzie kwalifikacje olimpijskie i dopiero czwarte miejsce podczas MŚ dywizji I w Toruniu). Pozycją selekcjonera zachwiał też skandal po zakończeniu toruńskiego turnieju, za który Wydziału Gier i Dyscypliny PZHL ukarał go upomnieniem. Jednak sekretarz generalny PZHL Marek Bykowski powiedział, że decyzja o zerwaniu umowy ze szwedzkim trenerem była spowodowana głównie motywami ekonomicznymi. Czy rzeczywiście są to tak wielkie pieniądze, że związku na nie nie stać? - Zależy jak na to patrzeć, bo w porównaniu do zarobków Beenhakkera to grosze, ale oczywiście w stosunku do średniej krajowej, to spora kwota - powiedział Mariusz Czerkawski. - Uczestniczyłem w rozmowach, byłem blisko tej sytuacji, ale cóż, kryzys dopadł także hokej. - Ekroth przyjął decyzję z przykrością. Szkoda, że związek z niego zrezygnował, bo chociaż w mistrzostwach zajęliśmy czwarte miejsce, to każdy kto oglądał mecze, był blisko tej drużyny, to widział, że zaczęliśmy działać w dobrym kierunku - przekonywał "Mario", który w kadrze pełnił team leadera. Czy odejście Ekrotha oznacza, że z kadrą pożegna się też pierwszy Polak w NHL? - Wszystko będzie zależeć od tego, jak rozwinie się sytuacja - Czerkawski na razie unika jednoznacznej odpowiedzi. - Prezes Ingielewicz obiecał, że wróci do współpracy z Ekrothem, jeśli znajdą się na to pieniądze, ale na razie nie chce wiązać go umową, której nie jest w stanie spłacić.