Adler Mannheim, którego jednym z liderów jest Matthias Plachta, rozpoczął półfinałową batalię na wyjeździe z EHC Red Bull Monachium. Przy stanie 3-2 dla monachijczyków jadący przy bandzie Plachta został brutalnie zaatakowany łokciem przez Stevena Pinizzotto. Wicemistrz olimpijski z Pjongczangu padł na lód nieprzytomny. Po chwili odzyskał świadomość, ale widać było, że bardzo poważnie odczuł atak. 33-letni Pinizzotto znany jest z fizycznego stylu gry, brutalnych fauli i bójek na lodzie, dlatego rywale są zdania, że: "Celowo próbował sfaulować jednego z najlepszych naszych strzelców, aby wyłączyć go z gry. To kompletne dno" - powiedział Daniel Hopp, menedżer zespołu z Mannheim. Trudno w to uwierzyć, ale sędziowie nałożyli na Kanadyjczyka jedynie karę mniejszą dwóch minut. "To jakiś żart! To nie do przyjęcia" - denerwował się po meczu trener Adlera Bill Stewart. "Złożyliśmy wniosek do DEL (Niemiecka Liga Hokeja na Lodzie - przyp. red.) wniosek o przeprowadzenie dochodzenia w tej sprawie" - powiedział rzecznik prasowy klubu Adrian Parejo. Tuż po ataku, na widok leżącego na lodzie rywala, Pinizzotto pokazał gestem, że Plachta... zasnął. To zachowanie także ma być zbadane, podobnie jak incydent z 49. minuty, kiedy to Kanadyjczyk chciał wszcząć walkę na pięści z Davidem Wolfem. Trener Adlera był wściekły na sędziów i wcale tego nie ukrywał. "Ich występ był katastrofalny" - powiedział, dodając że dopuścili do cyrku na lodzie. Rzecznik Adlera poinformował, że gra Plachty w kolejnym spotkaniu jest "bardziej niż wątpliwa". EHC Red Bull Monachium wygrał pierwszy mecz 4-2. Drugie stracie w sobotę w Mannheim. Do finału awansuje zespół, który wygra cztery spotkania. *** Aktualizacja: Komisja dyscyplinarna DEL pod przewodnictwem byłego reprezentanta Niemiec Tino Boosa na piątkowym posiedzeniu uznała faul napastnika zespołu z Monachium za atak na głowę lub szyję i zdyskwalifikowała Pinizzotto na pięć meczów. Mirosz