Zespół z Trzyńca, który dopingowany jest przez wielu kibiców z Polski, co było widać choćby podczas wczorajszego spotkania w Werk Arena, szedł jak burza w pucharowych rozgrywkach, eliminując kolejnych rywali. W meczu o awans do finału hokejowej Ligi Mistrzów, drużyna z Zaolzia mierzyła się z fińskim JYP Jyvaskyla. Pierwsze spotkanie na terenie rywala Ocelarzi przegrało 2-4. U siebie trzeba było odrabiać straty, tymczasem po pierwszej tercji to goście prowadzili 2-1. Potem, niesieni dopingiem 5 tysięcy fanów gospodarze, wśród których nie brakowało kibiców z Bielska-Białej, Jastrzębia czy Wodzisławia, zaczęli odrabiać straty. Na 2-2 wyrównał Michal Kovarczik, a asystę zaliczył grający wczoraj w drugim ataku Chmielewski. W trzeciej tercji drużyna z Trzyńca odrobiła straty z pierwszego spotkania, zdobywając kolejne dwa gole. W tej sytuacji o wyniku miała zdecydować dogrywka. Ta jednak nie przyniosła rozstrzygnięcia i o wszystkim decydowały rzuty karne. Miejscowym ani razu nie udało się zaskoczyć świetnie broniącego Jussi Olkinuora. Nie pokonał go też Chmielewski w czwartej serii, choć akurat w tej sytuacji fiński bramkarz nie zachował się fair, rzucając kij na taflę. Na nic zdały się protesty gospodarzy. Dwie bramki w serii karnych dały awans Finom, a nie ekipie z Trzyńca. - Jest rozczarowanie, bo graliśmy świetny hokej. No cóż, mało brakowało... W przekroju spotkania byliśmy drużyną zdecydowanie lepszą. Można się czepiać sędziów, że to czego nam nie odgwizdali w Finlandii, to gwizdali teraz. Tam, w pierwszym meczu u nich graliśmy w trójkę przez dwie minuty, tak, że przeszkodziło nam to w tym, żeby na ich terenie uzyskać lepszy wynik. W spotkaniu u siebie nikt nam już tego nie "wrócił". Sędziowie mogli parę razy gwizdnąć tak, że może byśmy tą decydującą bramkę zdobyli, ale nie ma co zwalać na nich, zabrakło trochę szczęścia w tych karnych - przyznawał po spotkaniu bardzo dobrze grający Chmielewski. Teraz przed polskim napastnikiem kolejne cele, nie tylko te związane z silnym klubem, w którym z powodzeniem występuje. - Kończy się Liga Mistrzów, tylko i aż, bo każdy chciałby gdzieś tam zagrać w finale. Jednak gramy dalej, przed nami mecze w lidze czeskiej i trzeba włożyć we wszystko sporo pracy w play-offach, jeżeli chcemy walczyć o tytuł. Chciałbym zdobyć mistrzostwo z zespołem Ocelarzi Trzyniec. Mamy srebro, a wszyscy chcieliby jeszcze więcej, tego złota. A jeżeli chodzi o reprezentację, to mam nadzieję, że Budapeszcie uda nam się awansować do elity - podkreśla 26-letni hokeista. Z Trzyńca Michał Zichlarz Półfinały Champions Hockey League Ocelarzi Trzyniec - JYP Jyvaskyla 4-3, 2-4 Vaxjo Lakers - Bili Tygri Liberec 1-1, 6-1 Finał 6 lutego w Szwecji: Vaxjo Lakers - JYP Jyvaskyla