Tło historyczne spotkania XII Zimowe Igrzyska Olimpijskie w amerykańskim Lake Placid rozpoczęły się zaledwie 50 dni po radzieckiej interwencji w Afganistanie. Po stronie Mudżahedinów opowiedziały się Stany Zjednoczone, które dostarczały partyzantom przede wszystkim broń i amunicję. Ze względu na atak ZSRR na Afganistan wiele krajów, w tym USA, rozważało bojkot Letnich Igrzysk Olimpijskich, które miały odbyć się w 1980 roku w Moskwie. Dodatkowego podtekstu tym pojedynkom dodawała tocząca się od wielu lat zimna wojna. Jednak presja wywierana przez Radziecki Komitet Olimpijski przyniosła skutek, a rywalizacja między Stanami Zjednoczonymi i Związkiem Radzieckim na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Lake Placid wykroczyła daleko poza ramy sportowe. Choć patrząc na poprzednie rezultaty radzieckich hokeistów na igrzyskach olimpijskich, wydawać by się mogło, że przywiezienie złotego krążka z Lake Placid to formalność. Sport narodowy ZSRR był odpowiednio dotowany, a hokeiści z sześciu poprzednich igrzysk przywieźli pięć złotych medali oraz jeden brązowy zdobyty...w 1960 roku w amerykańskim Squaw Valley. Radzieccy dygnitarze chyba jednak przeczuwali, co może się zdarzyć i przed wylotem zebrali całą drużynę na Kremlu, by jasno określić priorytety. Po latach Wiaczesław Fietisow, obrońca kadry ZSRR, w wywiadzie dla strony nhl.com tak mówił o tym spotkaniu: Dużym handicapem dla radzieckiej drużyny był fakt, że zgodnie z polityką Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, na igrzyskach nie można było korzystać z zawodowych sportowców. Reprezentacja ZSRR omijała ten zapis, gdyż wszyscy jej zawodnicy byli de facto zatrudnieni w państwowych przedsiębiorstwach, a działalność sportowa była oficjalnie ich hobby... Z tego względu trener Stanów Zjednoczonych mógł skorzystać jedynie z graczy uniwersyteckich. Geniusz Herba Brooksa Trener reprezentacji USA, Herb Brooks, dokonał selekcji spośród wszystkich akademickich hokeistów w Stanach Zjednoczonych. Następnie powołana kadra rozegrała 61 meczów w ciągu zaledwie pięciu miesięcy. Brooks zaszczepił w reprezentantach USA europejski styl gry, by móc jeszcze lepiej rywalizować z sowietami. Ostatnim meczem pokazowym przed igrzyskami było spotkanie USA - ZSRR rozegrane 9 lutego 1980 roku w Madison Square Garden. Amerykanie zostali zmiażdżeni przez radzieckich zawodników 3:10. Mimo że była to jedynie gra kontrolna, sowieci poczuli się jeszcze pewniej i byli przekonani, że nikt nie zdoła odebrać im złotego medalu. Coach Brooks jednak nie zwiesił głowy. Przed igrzyskami celem dla kadry USA był medal, a nie zwycięstwo. Urodzony w stanie Minnesota szkoleniowiec dokładnie przeanalizował każdy fragment tego sparingu, gdyż był pewien, że na turnieju prędzej czy później dojdzie do pojedynku między tymi zespołami. Największy błąd w karierze Tichonowa Reprezentacja Związku Radzieckiego przeszła fazę grupową jak burza. W pięciu spotkaniach odnieśli komplet zwycięstw, strzelając 51 bramek (w tym 16:0 z Japonią oraz 17:4 z Holandią). Drużyna USA zajęła drugie miejsce w swojej grupie, za kadrą Szwecji. Obie ekipy miały tyle samo punktów (remis 2:2 w bezpośrednim meczu), jednak Szwedzi posiadali lepszy bilans bramkowy. Mecz między USA a ZSRR mógł zadecydować o złotym medalu. 22 lutego 1980 roku na taflę lodowiska w Lake Placid wyjechali hokeiści Stanów Zjednoczonych i Związku Radzieckiego. W pierwszej tercji najpierw na prowadzenie wyszli radzieccy zawodnicy po golu lewoskrzydłowego Władimira Krutowa. Do wyrównania doprowadził Buzz Schneider, jednak trzy minuty później prawoskrzydłowy Siergiej Makarow wyprowadził ponownie ZSRR na prowadzenie. Gdy wydawało się, że pierwsza tercja zakończy się prowadzeniem radzieckich hokeistów, na strzał rozpaczy zdecydował się Mark Johnson, a krążek znalazł drogę do sowieckiej bramki. Druga tercja rozpoczęła się od niezrozumiałej decyzji trenera Wiktora Tichonowa. Selekcjoner ZSRR zdjął najlepszego bramkarza na świecie, Władisława Trietjaka, a w jego miejsce wprowadził Władimira Myszkina. Ta część spotkania to popis gry sowietów, jednak 12 celnych strzałów przełożyło się jedynie na jednego gola. Sytuacja odmieniła się o 180 stopni w ostatniej części meczu. Radzieccy hokeiści nie spodziewali się takiej intensywności ze strony Amerykanów. W połowie trzeciej tercji doszło do 81 sekund, które zatrzęsły zespołem ZSRR. Najpierw drugiego gola w tym spotkaniu zdobył Mark Johnson, a następnie bramkę strzelił lewoskrzydłowy i kapitan kadry USA Mike Eruzione. Na zegarze pozostawało równe 10 minut do końca meczu. Ataki sowietów nie przyniosły skutku, a do historii przeszedł komentarz dziennikarza ABC: W polskim tłumaczeniu "11 sekund, zostało 10 sekund, końcowe odliczanie trwa, Morrow podaje do Silka. Pięć sekund do końca meczu. Czy wierzycie w cuda! Tak!" Dwa dni później reprezentacja Stanów Zjednoczonych pokonała 4:2 kadrę Finlandii i zdobyła drugi w swojej historii złoty medal olimpijski w hokeju na lodzie. "Cud na lodzie" i jego następstwa Media w Związku Radzieckim były szalenie zaskoczone wynikiem meczu USA - ZSRR. Selekcjoner sowietów obarczył winą za porażkę bramkarza Władisława Trietjaka, lewoskrzydłowego Walerija Charłamowa, napastnika Władimira Pietrowa oraz prawoskrzydłowego Borisa Michajłowa. Mimo wygranego dzień później meczu ze Szwecją (9:2) i zdobyciu srebrnych medali, zawodnicy byli wściekli za porażkę z USA. W Stanach Zjednoczonych mecz z ZSRR, a następnie zdobycie złotego medalu było powodem do wielkiego świętowania. Do graczy z gratulacjami zadzwonił sam prezydent Jimmy Carter, a Sports Illustrated zadedykował ikoniczną okładkę 3 marca 1980 roku w całości drużynie Herba Brooksa. W Stanach Zjednoczonych spotkanie okazało się tak ważne, że doczekało się kilku filmów telewizyjnych oraz dokumentalnych, które odnosiły się do tego meczu, a słowa komentatora na zawsze wryły się w pamięć amerykańskich fanów hokeja na lodzie. W 2008 roku, z racji obchodów swojego stulecia, Międzynarodowa Federacja Hokeja na Lodzie (IIHF) uznała "Cud na lodzie" za największe wydarzenie hokejowe ostatniego wieku. Czytaj także: Ma 50 lat lat i został rekordzistą globu. Wyprzedził inną legendę! Nie żyje Bobby Hull, legenda NHL. Miał 84 lata Przeszedł do historii tej ligi. Jego dziadkowie pochodzili z Polski