Świat sportu stanowczo reaguje na wojnę w Ukrainie, wywołaną przez Rosję na rozkaz Władimira Putina. Po raz pierwszy w historii nakładane są ogromne, bolesne sankcje. Rosjanie (a często w ślad za nimi Białorusini, przez wzgląd na przyłączenie się Łukaszenki do rosyjskiej inwazji) są wykluczani z rywalizacji na arenach międzynarodowych. Takie decyzje podjęły federacje z różnych dyscyplin. Tego typu ruchy nie powinny dziwić, wręcz są całkiem uzasadnione. Wszak sport od lat wykorzystywany jest przez Putina jako jedno z kluczowych narzędzi propagandy. Teraz ten oręż jest mu wytrącany. "Jestem przekonany, że wybiliśmy Putinowi zęby. Poza aktywnością polityczną i militarną, chciał wykorzystać sport do tego, żeby uwiarygadniać akceptację społeczną swoich ruchów" - oceniał minister sportu i turystyki, Kamil Bortniczuk, w rozmowie z "Super Expressem". Efekt powoli zostaje osiągany. Wykluczenia sportowe Rosjan odbijają się szerokim echem w rosyjskich mediach, a przez to także w tamtejszych społeczeństwie. Wśród polityków z Moskwy pojawiły się pierwsze obawy, że rosyjscy zawodnicy zaczną masowo zrzekać się obywatelstwa i starać się o paszporty innych państw, by móc rywalizować w międzynarodowych zawodach. Na sankcje natury sportowej zdecydowały się m.in. światowe władze hokeja na lodzie (IIHF). To tym istotniejsze, że hokej to ważny sport dla Rosjan i samego Putina. Takie manewry sprawiają, że kibice "Sbornej" zaczynają dostrzegać kłamstwa kremlowskiej propagandy. "Hokej to nie tylko rosyjski sport. To sport Putina. Rosyjski przywódca lubi się pokazywać, jeżdżąc na łyżwach i grać w meczach, w których 'strzela' nieprawdopodobną liczbę goli przeciwko zawodowym graczom (i liderowi Białorusi Aleksandrowi Łukaszence), którzy wyraźnie się go boją. Kiedyś potknął się o czerwony dywan na lodzie, większość graczy udawała, że nie widzi. (...) Hokej zawsze był w Rosji sprawą polityczną" - piszą dziennikarze "The Guardian". Miliarder zaprasza uchodźców do greckiego kurortu. Kiedyś był w partii Putina Aleksandr Owieczkin siedzi okrakiem na barykadzie. Chce pokoju, ale wprost nie potępia Putina Z powyższych względów bardzo ważny mógłby okazać się głos gwiazdy rosyjskiego i światowego hokeja, Aleksandra Owieczkina. Rzecz w tym, że sportowiec - za pośrednictwem klubu Washington Capitals - najpierw oświadczył, że w sprawie agresji Rosji na Ukrainę na razie się nie wypowie, bo "potrzebuje więcej czasu, żeby o tym mówić", a potem zadeklarował, że chce pokoju, lecz nie potępił wprost Putina. Unikał jednoznacznej odpowiedzi, czy aprobuje rosyjską inwazję. "Jestem Rosjaninem, tak? Są rzeczy, które są poza moją kontrolą. To nie jest w moich rękach. Tak jak powiedziałem, mam nadzieję, że to się wkrótce skończy i będzie pokój w obu krajach" - uciął temat. A w mediach społecznościowych dodawał: "Proszę, nigdy więcej wojny". Rosyjscy hokeiści przeciwko wojnie! Wydali oświadczenie Dziennikarze starali się namówić hokeistę do zajęcia zdecydowanego stanowiska. Zwłaszcza przez wzgląd na fakt, że w przeszłości Owieczkin wyrażał poparcie dla Władimira Putina. W 2017 roku, przy okazji wyborów prezydenckich w Rosji, organizował nawet "drużynę Putina" złożoną z proputinowskich sportowców. Prezydent Federacji Rosyjskiej nazywał go przyjacielem, swego czasu wysłał Owieczkinowi i jego żonie... ślubny prezent. Dziś można odnieść wrażenie, że hokeista po części zdaje egzamin z lojalności wobec prezydenta. Siedzi okrakiem na barykadzie. Co prawda ogólnie potępia wojnę i chce pokoju, ale nie jest w stanie zdobyć się na jasne słowa dezaprobaty wobec Putina. "Putin? To mój prezydent. Ale nie jestem politykiem, a sportowcem. I naprawdę mam nadzieję, że to wszystko niedługo się skończy. Nie mam jednak na to wpływu" - podkreślał cytowany przez "The Athletic". Czy naprawdę nie ma wpływu? Bezpośrednio pewnie nie, ale prawdopodobnie mógłby zrobić więcej, niż dotychczas. Wszak jest ulubieńcem rosyjskiego prezydenta oraz rosyjskich kibiców, a to już na starcie daje mu pewną przewagę, z której - zdaje się - nie korzysta. Mówił o tym dziennikarz zajmujący się hokejem, Jack Todd, cytowany przez "The Guardian". "Ze względu na fakt, że to ulubiony sportowiec Putina, ważne jest, że Owieczkin nie poparł wojny" - powiedział i dodał, że hokeista musi iść krok dalej i wystąpić przeciw prezydentowi Federacji Rosyjskiej. "Biorąc pod uwagę pozycję Owieczkina jako bohatera narodu rosyjskiego, trudno byłoby Putinowi zemścić się na nim, zwłaszcza teraz, gdy wszystko się wali" - stwierdził. Trudno powiedzieć, na ile scenariusz proponowany przez Todda jest realny. Rosyjski sportowiec raczej niechętnie tak ostro odciąłby się od Władimira Putina. Co ciekawe, swój profil w mediach społecznościowych wciąż promuje zdjęciem z... prezydentem Rosji. To już chyba dość klarowny komunikat. Rosyjskie drużyny znikają z popularnych gier sportowych. Jest decyzja Problemy Owieczkina przez przyjaźń z Putinem. "Kłamca" Owieczkin ma już pewne zawirowania natury biznesowej. Jak informują zagraniczne media, firma ubezpieczeniowa MassMutual zdecydowała się wycofać z emisji reklamę z rosyjskim hokeistą. Jako oficjalny powód podano, że kontrakt z zawodnikiem ograniczał się tylko do tego jednego spotu. Całkowicie przejrzyste są za to intencje CCM Hockey, marki sprzętu i odzieży do hokeja na lodzie z siedzibą w Kanadzie. Firma poinformowała, że nie będzie już angażować rosyjskiej gwiazdy i lewego skrzydłowego Washington Capitals, Aleksa Owieczkina ani żadnego innego Rosjanina w globalnych kampaniach marketingowych promujących produkty. Zdecydowane słowa krytyki względem Owieczkina skierował czeski hokeista, członek "Galerii Sław", mistrz olimpijski z Nagano (1998) oraz dwukrotny zdobywca Pucharu Stanleya, Dominik Haszek. "Nie tylko alibista, g*****ny tchórz, ale i kłamca! Każdy dorosły człowiek w Europie dobrze wie, że Putin jest szalonym zabójcą i że Rosja prowadzi ofensywną wojnę przeciwko wolnemu krajowi i jego obywatelom" - napisał o rosyjskim sportowcu i jego wypowiedzi na temat wojny w Ukrainie. Sprzeciwiają się wykluczeniu Rosjan z polskich rozgrywek Roman Abramowicz "przerażony karą". Brytyjski poseł mówi o wyprzedawaniu majątku