To był jeden z najlepszych meczów Aksam Unii w tym sezonie. Gospodarze stworzyli sobie masę sytuacji strzeleckich i zwłaszcza w trzeciej tercji potrafili je wykorzystać. Szacunek należy się też gdańszczanom, którzy pokazali otwarty hokej i pomimo braku ośmiu zawodników walczyli z oświęcimianami jak równy z równym. Remis ze wskazaniem... Obie drużyny nie oszczędzały się. Dużo było ostrych starć, trzeszczały bandy, a kości zawodników były wystawione na ciężką próbę. W pierwszych minutach lepsze wrażenie sprawiali gospodarze, którzy po akcjach Tabaczka i Buczka mogli objąć prowadzenie. Przy uderzeniu 24-letniego Słowaka Odrobny wykazał się wielkim kunsztem, natomiast krążek po strzale Buczka ostemplował słupek. Tymczasem w 7. minucie na prowadzenie wyszli goście. Unici źle rozegrali zamek, a rywale wyszli z szybką kontrą. Rzeszutko podał do wychodzącego na czystą pozycję Josefa Vitka, a ten mimo asysty Adriana Kowalówki, znalazł sposób na Szymona Noworytę, który rozgrywał dzisiaj drugie spotkanie w ekstralidze. Radość podopiecznych Andrzeja Słowakiewicza trwała tylko trzy minuty, a wyrównującego gola zdobył Waldemar Klisiak. Weteran polskich lodowisk sprytnie uderzył z klepy w długi róg, a Odrobny stał jak wryty. W 16. minucie szczęście uśmiechnęło się do Noworyty, bowiem krążek uderzony przez Ziółkowskiego zatrzymał się na słupku. Przed przerwą groźnie zaatakowali gospodarze, jednak nie potrafili "ukłuć" gdańszczan. Strzały Klisiaka i Adamusa padły łatwym łupem "Wiedźmina". Szarża "Stoczni" Drugą odsłonę lepiej rozpoczęli podopieczni Alesza Flaszara. W 23. minucie na prowadzenie oświęcimian wyprowadził Martin Buczek, który zachował się najsprytniej w zamieszaniu podbramkowym i stojąc tyłem do bramki zaskoczył Przemysława Odrobnego. Jednak gdańszczanie zbytnio się tym nie przejęli i szybko otrząsnęli się ze straty gola. Na jedną bramkę oświęcimian odpowiedzieli aż trzema. W 27. minucie wyrównał Josef Vitek. 28-letni Czech strzałem między parkanami zaskoczył Szymona Noworytę. Oświęcimski golkiper nie miał dobrego dnia i w 33. minucie znów musiał przełknąć gorzką pigułkę, bo guma po niezbyt mocnym strzale Skutchana wtoczyła się do siatki. Strzelanie w tej tercji zakończył Michał Smeja, który silnym i precyzyjnym uderzeniem z okolicy linii niebieskiej zaskoczył Szymona Noworytę. Zrezygnowany bramkarz zjechał do boksu i zwolnił miejsce starszemu o dwa lata Stańczykowi. - Zdaję sobie sprawę z tego, że nie spisałem się najlepiej. Przy dwóch bramkach mogłem zachować się w lepszy sposób - przyznał 20-letni hokeista. - To jest młody zawodnik, bardzo perspektywiczny. Na pewno nerwy zrobiły też swoje, ale nie mam do niego pretensji - usprawiedliwiał swojego podopiecznego Alesz Flaszar. Oświęcimskie tsunami Do trzeciej tercji unici przystąpili z mocnym postanowieniem poprawy. I rzeczywiście, gra oświęcimian wyglądała o niebo lepiej. Już czterdzieści sekund po przerwie sygnał do ataku dał Adrian Kowalówka, który z najbliższej odległości strzelił kontaktowego gola. Podopieczni Andrzeja Słowakiewicza za sprawą Josefa Vitka odpowiedzieli jeszcze jednym trafieniem. Czeski skrzydłowy rozgrywał świetne zawody, które zakończył z dorobkiem trzech bramek i dwóch asyst. Jednak jeden zawodnik Stoczniowca nie potrafił przeciwstawić się "Klisiakowi i spółce", dlatego reszta spotkania przebiegła już pod dyktando rozpędzonych jak huragan gospodarzy. Oświęcimskie tsunami siało wielkie spustoszenie w szeregach rywali. W 44. minucie znów instynktem godnym snajpera popisał się Kowalówka. Oświęcimski defensor tym razem zamienił na bramkę bardzo przytomne podanie Waldemara Klisiaka. Sześć minut później cała hala eksplodowała, bo atomowy strzał Marka Modrzejewskiego znalazł drogę do siatki. Na trybunach euforia i chóralne śpiewy, a w obozie gdańszczan smutek i przygnębienie. Rozkojarzeni takim obrotem sytuacji goście zaczęli popełniać coraz więcej błędów. Gdańszczan mógł dobić Mateusz Adamus, ale przegrał on próbę nerwów z Przemysławem Odrobnym. Jednak "co się odwlecze, to nie uciecze". W 52. minucie więcej zimnej krwi zachował Peter Tabaczek, który wkręcił w lód gdańskich defensorów i po profesorsku pokonał "Wiedźmina". Pieczęć na zwycięstwie położył Waldemar Klisiak. Najbardziej doświadczony oświęcimski napastnik posłał gumę do praktycznie pustej bramki i... utonął w ramionach kolegów. - Przeciwnicy depczą nam po piętach i musimy wygrywać. Dziś udało nam się pokonać Stoczniowca, choć muszę przyznać, że nie wyglądało to ciekawie - wyjaśniał po spotkaniu Waldemar Klisiak. - Po raz kolejny przekonaliśmy się, że w hokeju dwa gole to nie jest duża strata. Pokazaliśmy także, że potrafimy wyciągnąć wynik w trzeciej tercji. Może to oznaczać, ze jesteśmy naprawdę dobrze przygotowani fizycznie. Na uwagę zasługuje także to, że wszystkie trzy formacje strzelały dzisiaj bramki i grały naprawdę dobrze. Przytrafiło nam się troszkę błędów w defensywie, ale liczy się zwycięstwo - zakończył 42-letni napastnik. Po meczu powiedzieli: Alesz Flaszar, trener Aksam Unii: - Graliśmy dobrze do stanu 2-1, ale później zwolniliśmy, a rywale to skrzętnie wykorzystali. W przerwie pomiędzy drugą a trzecią tercją porozmawialiśmy z chłopakami. Powiedziałem im, że szansa na zwycięstwo jest, ale muszą dać z siebie więcej. Jestem przekonany, że zwyciężyła dziś drużyna lepsza. Andrzej Słowakiewicz, trener Energi Stoczniowca: - Jeśli wygrywa się 4-2 albo 5-3, to trzeba dotrwać z takim wynikiem do samego końca. My dzisiaj nie potrafiliśmy tego zrobić. Jakie były tego przyczyny? Przyjechaliśmy do Oświęcimia bez ośmiu podstawowych zawodników, którzy z różnych przyczyn nie mogą grać. Unia poczuła w trzeciej tercji, że może coś ugrać i złapała wiatr w żagle. Strasznie nas wypunktowali. Aksam Unia Oświęcim - Energa Stoczniowiec Gdańsk 7-5 (1-1, 1-3, 5-1) 0-1 Vitek - Rzeszutko, Mt. Rompkowski (6:27, w osłabieniu) 1-1 Klisiak - Wojtarowicz, Jakubik (9:23) 2-1 Buczek - Javin, Modrzejewski (22:08, w przewadze) 2-2 Vitek - Skutchan (26:53) 2-3 Skutchan - Vitek, Benasiewicz (32:34) 2-4 Smeja - Vitek, Skutchan (39:11) 3-4 Kowalówka - Jakubik, Gallo (40:40, w przewadze) 3-5 Vitek - Kostecki, Rzeszutko (41:51) 4-5 Kowalówka - Klisiak, Wojtarowicz (43:03) 5-5 Modrzejewski - Buczek (49:20) 6-5 Tabaczek - Adamus, Szewczyk (51:54) 7-5 Klisiak - Jakubik, Wojtarowicz (57:01) Aksam Unia Oświęcim: Noworyta (od 39:41 Stańczyk)- Gallo, Kowalówka (2); Klisiak, Jakubik, Wojtarowicz - Javin, Cinalski (2); Modrzejewski (4), Stachura (2), Buczek - Połącarz (2), Obstarczyk (2); Szewczyk, Tabaczek, Adamus. Trener: Alesz Flaszar Energa Stoczniowiec: Odrobny (4) - Mt. Rompkowski (2), Kostecki; Skutchan (6), Rzeszutko (2), Vitek (2) - Skrzypowski, Benasiewicz; Wróblewski, Steber, Ziółkowski - Smeja, Kabat; Kwieciński, Wróbel (2), Furo (2). Trener: Andrzej Słowakiewicz Sędziowali: Kryś - Klich, Wieruszewski Kary: 14-20 Widzów: 800. Radosław Kozłowski