Julia Zielińska to uśmiechnięta blondynka, która ciągle nie jest pełnoletnia a już zdążyła zdobyć tytuły mistrzowskie w krajach uznawanych za silniejsze pod względem hokejowym od Polski. Paweł Czado, Interia: Pani kariera jest dla mnie zdumiewająca. Jak to możliwe, że mała dziewczynka gra w drużynie seniorek Naprzodu Janów, a potem zostaje mistrzynią najpierw Słowacji a potem Finlandii jeszcze zanim stanie się pełnoletnia?Julia Zielińska, hokeistka Kiekko Espoo: - Wszystko zaczęło się rzeczywiście wcześnie. Moja rodzina nie pochodzi ze Śląska, jesteśmy z Podkarpacia, z Sanoka. Tata jest wielkim kibicem hokeja i tamtejszej drużyny. Nawet kiedy przenieśliśmy się na Śląsk w związku pracą rodziców - miałam wtedy 2-3 lata - to nadal jeździliśmy tam na mecze. W czasie przerwy świątecznej spytałam tatę czy moglibyśmy pójść na łyżwy. Od tego wszystko się zaczęło. W Katowicach przyjeżdżaliśmy na lodowisko Jantoru. Wcześniej byłam na łyżwach tylko kilka razy. Byłam w drugiej klasie podstawówki, wtedy zacząłem poważnie uczyć się jazdy na łyżwach. W pewnym momencie trener spytał mnie czy nie zechciałabym spróbować potrenować z chłopakami. Nie zastanawiałem się nawet chwili, zaczęłam z nimi trenować. No i grałam tak z chłopakami przez sześć, siedem lat (uśmiech).Dla dziewczyny trenującej hokej to chyba twarda szkoła życia? Treningi z innymi dziewczynami pewnie byłyby łatwiejsze.- To rzeczywiście ma znaczenie. Bardzo duże! Przy chłopakach musiałam nauczyć się gry ciałem, lepiej się zasłaniać. To było świetne doświadczenie, gra z chłopakami dała mi wiele. Przez to zaczęłam się naprawdę rozwijać, w dodatku nabrałam też większej pewności siebie, zaczęłam bardziej wierzyć we własne umiejętności. Teraz myślę, że gra z chłopakami tak naprawdę dała mi najwięcej. Co pani zdaniem jest jej mocną stroną jako hokeistki? - Na pewno jazda na łyżwach, jestem też na lodzie pewna siebie. Od razu wiedziała pani na jakiej pozycji chce grać?- Na początku chciałam być bramkarką! Nie wyszło to i jak zaczęłam grać z chłopakami mecze to grałam jako obrończyni a później grałam na ataku. Grałam tak może dwa lata. Od czterech lat gram na obronie.A jak to się stało, że jako trzynastolatka trafiła pani do drużyny seniorek Naprzodu?- Trenerem chłopaków i seniorek w Naprzodzie był ten sam trener. Uznał, że powinnam spróbować, zaczęłam więc chodzić na treningi seniorek. Po jakimś czasie zaczęłam z nimi także grać.Jak starsze koleżanki przyjęły taką małolatę? Pilnowały żeby pani znała miejsce w szyku?- Wiadomo, że początki zawsze są trudne w nowej drużynie. Dziewczyny przyjęły mnie jednak dobrze i podbudowywały mnie. Były dla mnie dobrymi autorytetami.A był taki moment, że miała pani dość hokeja? - Nie wyobrażam sobie obecnie życia bez hokeja! To właściwie styl mojego życia. Oczywiście, czasem są momenty zwątpienia, ma się chęć odpocząć od tego wszystkiego. Ale to mija.To ile dni roku siedemnastolatka taka jak pani poświęca hokejowi?- Średnio trenuje dziesięć i pół do jedenaście miesięcy w roku zazwyczaj pięć razy w tygodniu plus mecze.Dziś mieszka pani w Finlandii, ale zdążyła pani jeszcze zagrać na Słowacji i zdobyć tam mistrzostwo. Jak do tego doszło?- W tym czasie nie zamieszkałam na stałe na Słowacji, dojeżdżałam tam tylko na mecze. Wyjeżdżałam w piątki z trzema innymi dziewczynami. Do szkoły chodziłam tutaj, mieszkałam z rodzicami. Zdobyłyśmy mistrzostwo Słowacji, to był mój pierwszy większy wyczyn. To mnie bardzo nakręciło i pozwoliło pójść dalej.No i przeniosła się pani do Finlandii. - Po mistrzostwach świata juniorek U-18, które były moimi pierwszymi trenerzy z różnych krajów, m.in. z Finlandii a także ze Szwajcarii zaczęli kontaktować się z moimi rodzicami. Zaczęliśmy się zastanawiać co wybrać, dużo rozmawialiśmy. Stanęło na klubie Kiekko Espoo. Uznaliśmy, że to dobre miejsce do rozwoju. Wyjechałam tam dwa lata temu miałam wtedy 14 lat. Wiedziałam już, że hokej może być moim sposobem na życie, dzięki hokejowi mogę rozwijać się jako osoba. Podobno język fiński jest wyjątkowo trudny.- Potwierdzam (śmiech). W zeszłym roku powoli poznawałam podstawy, w tym roku mniej więcej rozumiem jeśli ktoś do mnie coś mówi, ale jeszcze nie do końca. Jeśli mówią szybko albo slangiem - nie daję rady. Nie zrozumiem jeszcze. Mam jeszcze problemy z mówieniem, ale pracuję nad tym, uczę się. Pomaga też angielski, Finowie używają go swobodnie. W klubie radzi pani sobie dobrze. Podpisała pani profesjonalny kontrakt, Kiekko Espoo w zeszłym miesiącu zostali mistrzem Finlandii. Z pani udziałem!- W klubie jest jeszcze jedna zawodniczka, która jest młodsza ode mnie, ale są też hokeistki po trzydziestce. Grałam w trzech z czterech meczów finałowych, to było przeżycie. Ciągle staram się poprawiać własną pozycję w drużynie. Espoo to miasto graniczące ze stolicą, z Helsinkami, metrem z mojej stacji można dojechac w siedem, osiem minut. Ludzie są przyjaźni i pomocni. Gdyby nie oni - nie poradziłabym sobie. A kraj jest bardzo piękny. Moja przyjaciółka z drużyny, Finka ma domek nad jeziorem i czasem tam wyjeżdżamy.Co dalej? - Chciałabym się rozwijać. Chciałabym wyjechać więc do Stanów albo Kanady. Tam kontynuować grę i naukę w college'u.No właśnie: nauka. Jak wygląda to teraz u pani?- Nauka w związku z sytuacją na świecie jest on-line. Mam lekcje przez komputer.Z fińskimi nauczycielami, angielskimi czy polskimi?- Fińskimi. W zeszłym roku robiłam dwie szkoły jednocześnie. Skończyłam pierwszą klasę polskiego liceum i we fińskiej szkole. W tym roku roku będę zaczynała jeszcze jedną szkołę ze względu na maturę i chęć wyjazdów do Stanów. Rozmawiał: Paweł Czado ***Julia Zielińska ur.30 grudnia 2004 roku w Sanoku kluby: Naprzód Janów (do 2018), Popradskie Lisky (2018-19), Kiekko Espoo (od 2019)