Flames do walki poderwał Jarome Iginla, który sam wywalczył krążek i po odegraniu Langkowa odczarował bramkę rywali po pół godzinie gry. Cztery minuty później kontaktowego gola strzelił Dion Phaneuf (w przewadze), a po upływie kolejnych 90 sekund do wyrównania doprowadził Alex Tanguay (dobił strzał Langkowa). Ten sam zawodnik doprowadził do ekstazy trybuny w Calgary, wyprowadzając w 43. minucie zespół na prowadzenie, po akcji najlepszego na lodzie Iginli. Zasłużone zwycięstwo przypieczętował na dwanaście minut przed końcową syreną Robyn Regehr. "Nie byliśmy wystarczająco zadziorni i zdyscyplinowani" - przyznał po meczu Jacques Lemaire, coach Wild. "Dostaliśmy srogą lekcję pokory. Kiedy wydawało nam się, że wszystko jest pod naszą kontrolą, nadeszło coś takiego i zostaliśmy dotkliwie pogryzieni" - dodał z kolei Mark Parrish, autor drugiego gola dla gości. Ekipa z St. Paul tym samym dopiero pierwszy raz w obecnych rozgrywkach National Hockey League nie wywalczyła żadnego punktu. W poprzednich ośmiu spotkaniach tylko raz po rzutach karnych musiała uznać wyższość Los Angeles Kings. Wild nadal jednak pewnie przewodzą w tabeli Northwest Division, wyprzedzając o trzy "oczka" zwycięskie minionej nocy Calgary Flames. Calgary Flames - Minnnesota Wild 5:3 (0:3, 3:0, 2:0) Bramki: 0:1 - Brian Rolston (03:16), 0:2 - Mark Parrish (05:20), 0:3 - Wes Walz (09:41), 1:3 - Jarome Iginla (30:33), 2:3 - Dion Phaneuf (34:05), 3:3 - Alex Tanguay (35:29), 4:3 - Alex Tanguay (43:46), 5:3 - Robyn Regehr (48:03) Wyniki pozostałych środowych meczów NHL: Washington Capitals - Tampa Bay Lightning 5:3 Carolina Hurricanes - Buffalo Sabres 6:2 Florida Panthers - Philadelphia Flyers 4:3 Detroit Red Wings - Vancouver Canucks 3:2