Zagraliście kolejne niezłe spotkanie, a niewiele brakowało, a zakończyłoby się porażką tylko 0:2. Patryk Krężołek: - Głupio straciliśmy te dwie ostatnie bramki. Mieliśmy fajny wynik, mogliśmy jeszcze próbować Słowaków złapać i powalczyć do samego końca, ale dostaliśmy jeszcze dwa ciosy. Ten mecz uwidocznił, że waszą dużą bolączką jest gra w przewagach. - Zdecydowanie. Przewagi w naszym wykonaniu są na tym turnieju słabe. Mieliśmy ich trochę, ale jeszcze nie strzeliliśmy bramki. No niestety nie stwarzamy zbyt dużego zagrożenia w tym elemencie. Nad tym na pewno musimy popracować, bo dzięki temu wygrywa się mecze i większość drużyn na tym turnieju to pokazuje. Z czego wynika tak niska skuteczność w przewagach? - Ciężko powiedzieć, to już zostawiam trenerom do analizy. Oni muszą coś wymyślić, my jedynie możemy ze sobą porozmawiać i próbować coś polepszyć. Jeśli zaczniemy wykorzystywać przewagi, to będzie szansa urwać punkt, a nawet wygrać mecz. Co jeszcze trzeba poprawić, by zjechać z lodu zwycięsko? - Nie wiem, pewnie musimy grać trochę agresywniej i stwarzać zagrożenie pod bramką przeciwnika. Mamy trochę strzałów, ale nie są tak groźne, jakbyśmy chcieli. Dużym plusem jest fakt, że podnieśliście się po tym nieudanym meczu z Francją. - Tak, wszyscy wiedzieliśmy, że musimy teraz zagrać bardzo dobre spotkanie, bo trzeba szukać punktów, jeśli chcemy się utrzymać. Jeszcze nic nie jest stracone, punkty gdzieś można jeszcze urwać, ale musimy wykonać jak najlepszą pracę na lodzie. Po Francji powtarzaliście, że trzeba przeanalizować spotkanie. I co z tej analizy wyszło? Z czego wynikała tak słaba pierwsza tercja? - Myślę, że to mogła być presja. Graliśmy trochę bezpieczniej, nie atakowaliśmy rywali i nie graliśmy tego, co powinniśmy. W Ostrawie rozmawiali Piotr Jawor i Tomasz Kalemba