Już samo zestawienie finalistów było sporym zaskoczeniem. Co prawda Czesi na swoim lodowisku byli wskazywani jako jedni z faworytów, ale w fazie grupowej grali przeciętnie i zajęli dopiero trzecie miejsce. Później jednak pokonali Stany Zjednoczone oraz Szwedów i zameldowali się w finale. Udział Szwajcarów w meczu o złoto był zdecydowanie bardziej niespodziewany. Nie jest tajemnicą, że szwajcarskie szkolenie z roku na rok jest coraz lepsze (rękę przyłożył do tego m.in. były reprezentant Polski Henryk Gruth), a tamtejsza liga rośnie w siłę (w tym roku Geneve-Servette Hockey Club wygrał Ligę Mistrzów), ale mimo to niewielu stawiało, że już teraz Szwajcarzy dostaną szansę na zdobycie pierwszego mistrzostwa świata w historii. W pierwszej tercji aktywniejsi byli Czesi. Oddali 13 celnych strzałów, przy siedmiu Szwajcarów, ale to goście mieli najlepszą okazję, jednak krążek po uderzeniu Christopha Bertschy tylko brzęknął o słupek. Walka trwała na całej tafli, a Ondrej Baranek próbując złapać gumę wpadł nawet do boksu rywali. W drugiej tercji tempo nadal było wysokie, ale dla obu ekip zaczęły sypać się kary. Pierwsi w przewadze grali Czesi, ale wyszło z tego tyle, że za chwilę sami złapali karę i sytuacja z komfortowej zrobiła się nerwowa. Szwajcarzy jednak także nie potrafili znaleźć sposobu na osłabionych rywali. Jeśli chodzi o uderzenia, to sytuacja wyrównała się (10:10), ale tym razem groźniejsi byli Czesi, którzy obili słupek oraz poprzeczkę. Do końca żadna ekipa nie chciała odpuścić ani na centymetr. W 48. minucie Ondrej Palat z takim impetem przy bandach zaatakował Andrea Glausera, że pękła jedna z pleksi i sędziowie zarządzili obowiązkową wymianę. Z jednej strony obie drużyny marzyły o zwycięskiej bramce, ale z drugiej panicznie obawiały się stracenia gola. Na niespełna 11 minut przed końcem spotkania blisko 20 tys. ludzi w hali w Pradze i miliony przed telewizorami eksplodowały. Czesi wygrali wznowienie, Libor Hajek zagrał do Tomasa Kundratka, ten znalazł Davida Pastrnaka, a zawodnik Boston Bruins precyzyjnym uderzeniem z okolicy bulika pokonał Leonardo Genoniego i było 1:0. Po tym trafieniu Szwajcarzy nie mieli już wyboru i musieli się odkryć. Na 130 sekund przed końcem wycofali bramkarza i atakowali w przewadze, ale tego dnia kapitalnie w bramce spisywał się Lukas Dostal, a 19 sekund przed końcem krążek do pustej bramki skierował David Kampf i Czesi zaczęli świętowanie. Dla Szwajcarów było to trzeci finał mistrzostw świata w historii i trzeci przegrany. Brązowy medal mistrzostw świata zdobyli Szwedzi, którzy dziś pokonali Kanadę 4:2. Z kolei z Elitą pożegnali się beniaminkowie - Polska oraz Wielka Brytania. Przyszłoroczne mistrzostwa świata Elity zostaną rozegrane w Szwecji i Danii, a Dywizji 1A (wystąpi w nich Polska) odbędą się w Rumunii. PJ Szwajcaria - Czechy 0:2 (0:0, 0:0, 0:2) Bramki: 0:1 Pastrnak (50. Kundratek), 0:2 Kampf (60. Kubalik). Szwajcaria: Genoni - Glauser, Josi, Fiala, Hischier, Nieddereiter - Kukan, Siegenthaler, Andrighetto, Thurkauf, Bertschy - Marti, Loeffel, Simion, Senteler, Herzog - Fora, Ambühl, Haas, Scherwey, Kuraszew. Czechy: Dostal - Krejcik, Gudas, Palat, Zacha, Pastrnak - Kempny, Spacek, Kubalik, Kampf, Necas - Kundratek, Hajek, Cervenka, Sedlak, Kase - Scotka, Vozenilek, Stransky, Tomasek, Beranek. Kary: 4-4. Widzów: 17413.