Pierwsza tercja w wykonaniu Polaków, to było najlepsze 20 minut Biało-Czerwonych na tym turnieju. Wszyscy przecierali oczy ze zdumienia, widząc tak grającą naszą drużynę. Ręce same składały się do klasków. Hala ryknęła po tym, jak krążek wylądował w amerykańskiej bramce po strzale Patryka Wronki. Za moment jednak pojawiły się gwizdy. Trener USA poprosił o challenge i okazało się, że Polacy byli na spalonym. Bramka nie została uznana. Wysoka wygrana Niemców i dobry wynik dla Biało-Czerwonych. Znakomity mecz Polaka Owacja na stojąco dla Polaków "Złodzieje, złodzieje!" - wykrzykiwali dżentelmeni za trybuną prasową, którzy z pewnością mieliby problem z utrzymaniem równowagi, gdyby wstali. W pierwszej tercji nasi hokeiści byli równorzędnym partnerem dla ekipy USA (strzały 11:12). Po zakończeniu tercji polscy kibice, którzy szczelnie wypełnili ostrawską halę, owacją na stojąco pożegnali Biało-Czerwonych. Na trybunach robiło się coraz bardziej gorąco. Momentami musiała interweniować ochrona, a nawet policja. Piwo lało się strumieniami. Zabawa trwała. Tymczasem Amerykanie zabrali się do pracy. Uzyskali ogromną przewagę, ale wspaniale spisywał się w bramce John Murray. Jego interwencje zapierały dech w piersiach. Amerykanie strzelili dwie bramki, a po zakończeniu tercji żegnały ich przeraźliwe gwizdy. Wszystko dlatego, że sędziowie po analizie wideo przyznali im drugiego gola tuż przed końcem tercji. Zdaniem Katarzyny Zygmunt, hokejowej sędziny, bramka została zdobyta prawidłowo. W trzeciej tercji hala znowu "odleciała". Wszystko za sprawą pięknego trafienia Grzegorza Pasiuta. Polacy zagrali naprawdę dobre spotkanie, ale znowu zostali bez punktów. Wlali jednak nadzieje w serca kibiców. Tej drużyny nie można się wstydzić. To ekipa prawdziwych walczaków, która zostawia na lodzie całe swoje serce. Oczywiście nie zabrakło "Mazurka Dąbrowskiego". Trzeba przyznać, że w ostrawskiej hali takiej atmosfery na meczu Polaków jeszcze nie było. Nasi kibice spragnieni są hokeja na wysokim poziomie, a nasi zawodnicy na szczęście zapewnili im emocje. W żadnym meczu tego turnieju nie byliśmy zespołem, za który trzeba byłoby się wstydzić. Wręcz przeciwnie. Tym bardziej szkoda tych słabych 30 minut meczu z Francją. Po meczu ze Słowacją trener Robert Kalaber nie żartował, kiedy pytany o to, czy nasza drużyna koncentruje się już tylko na meczu z Kazachstanem, odparł: - W każdy meczu będziemy walczyli o punkty. Wielka szkoda, że - poza meczem z Łotwą - Polska nie zdobywa punktów, bo na tle silnych rywali prezentuje się naprawdę bardzo dobrze. Tak grającej reprezentacji nie wiedzieliśmy już dawno. Panowie, wielkie brawa! Byłoby żal opuszczać Elitę. Z Ostrawy - Tomasz Kalemba, Interia Sport