Polscy hokeiści swój ostatni trening przed inauguracyjnym spotkaniem z Łotwą zakończyli jakieś pół godziny przed meczem Słowacja - Niemcy. Podczas gdy biało-czerwoni w obecności kilkunastu dziennikarzy ćwiczyli gry w przewadze, zlokalizowana po sąsiedzku Ostrava Arena powoli zaczynała się wypełniać. Zdecydowanie przeważali kibice ze Słowacji, którzy liczą, że to właśnie u sąsiadów ich drużyna powalczy o kolejny mistrzowski krążek. Jeszcze mocniej apetyty rozbudzone mają Niemcy, którzy w poprzednim roku zostali wicemistrzami świata, w finale przegrywając z Kanadą. Polscy hokeiści nie otrzymali obowiązku oglądania rywali w akcji. Wręcz przeciwnie - sztab szkoleniowy woli, by nasi zawodnicy skupiali się tylko na swoim spotkaniu z Łotyszami. Inna sprawa, że oglądanie Słowaków i Niemców na żywo nie wlewa optymizmu w serca podopiecznych Roberta Kalabera. Z początku spotkania w Ostrawie przewagę mieli jednak Niemcy. Krążek tańcował w okolicach słowackiej bramki, ale nie chciał do niej wpaść. Sygnał do ataku Słowacy dali grając... w osłabieniu. Wówczas mocniej docisnęli rywali, stworzyli groźną sytuację i doprowadzili do kary dla Leonharda Pfoderla. Od tamtej pory spotkanie zdecydowanie się wyrównało, a pierwsza tercja zakończyła się 0:0. Plan Słowaków runął jednak w połowie drugiej odsłony. Po fragmencie ostrej gry dwóch hokeistów wylądowało na ławce kar i Niemcy przez półtorej minuty mogli grać 5 na 3. Wystarczyło jednak 29 sekund podwójnej przewagi, by Słowacy stracili bramkę, a krążek z bliska do siatki wpakował Dominik Kahun. Co więcej, Słowacy otrzymali kolejną karę za opóźnianie gry i znów przez dwie minuty grali w podwójnym osłabieniu. Bronili się heroicznie, a każde wybicie krążka poza tercję obronną ich kibice fetowali niemal jak zdobycie bramki. Wytrzymali ponad dwie minuty, ale grając już czterech na pięciu dali się zaskoczyć uderzeniem z nadgarstka Jonas Mullera i było 2:0. Słowacy szybko dali wbić sobie dwie bramki, ale jeszcze szybciej odrobili straty. Najpierw Marek Hrivik w zamieszaniu odczarował niemiecką bramkę, a dwa minuty później Martin Fehervary posłał petardę spod niebieskiej linii i było 2:2. Wyglądało, że Słowacy właśnie dopadli zniechęconych Niemców, ale 28 sekund przez zakończeniem drugiej tercji Lukas Kalble znów pokonał słowackiego bramkarza i było 3:2. Ostatnią tercję na żywo oglądali już polscy hokeiści, a selekcjoner Robert Kalaber dopingował swoich rodaków. Selekcjoner reprezentacji Polski tylko lekko się uśmiechnął, gdy Libor Hudacek na pięć minut przed końcem zdobył kontaktową bramkę. Niewiele ponad minutę później jednak znów odpowiedzieli, a krążek z bliska do bramki skierował Leonhard Pfoderl. W końcówce oba zespoły zdobyły jeszcze po bramce, zawodnicy skoczyli sobie do gardeł, ale na końcu fetowali Niemcy. Słowacja - Niemcy 4:6 Tercje: 0:0, 2:3, 2:3. Bramki: 0:1 Kahun (30. Ehliz w podwójnej przewadze), 0:2 Muller (33. Michaelis w przewadze), 2:1 Hrivik (37. Cehlarik), 2:2 Fehervary (39. Pospisil), 2:3 Kalble (40.), 2:4 Michaelis (45. Pfoderl), 3:4 Hudacek (55. Slafkovsky), 3:5 Pfoderl (57. Ehliz), 3:6 Eder (59. do pustej bramki), 4:6 Sukel (60. Kelemen). Widzów: 9109. Kary: 24 - 8. Sędziowali: Lassi Heikkinen, Mark Pearce Z Ostrawy Piotr Jawor Hokejowe MŚ Elity. Gdzie i kiedy oglądać mecze? Hokejowe MŚ Elity w Pradze i Ostrawie rozpoczną się 10 maja. Polacy pierwszy mecz rozegrają 11 maja o godz. 16:20 z Łotwą. Następnie naszymi rywalami będą: Szwecja (12 maja, godz. 20:20), Francja (14 maja, godz. 20:20), Słowacja (15 maja, godz. 20:20), USA (17 maja, godz. 20:20), Niemcy (18 maja, godz. 16:20), Kazachstan (20 maja, godz. 20:20). Transmisje będzie można oglądać na sportowych antenach Polsatu oraz w Polsat Box Go. Relacje na Sport.Interia.pl.