Półfinałowe spotkanie pomiędzy Czechami a Szwecją zaęło się od trzęsienia ziemi. Już w czwartej sekundzie Adrian Kempe z ekipy "Trzech Koron" powędrował bowiem na ławkę kar. Wtedy bramka nie padła, ale następnie mieliśmy ostre strzelanie. Grad goli w pierwszej tercji Prowadzenie Szwedzi uzyskali już w czwartej minucie, kiedy Marcus Johansson wykorzystał błąd Pavla Zachy i posłała krążek do siatki obok bramkarza rywala. Czesi wyrównali już w ósmej minucie. Uderzenie Martina Nečasa sparował jeszcze golkiper "Trzech Koron", ale przy dobitce Dominika Kubalika nie miał już żadnych szans. 20 sekund później Szwedzi odzyskali prowadzenie. Po zespołowej akcji Marcus Pettersson wrzucił krążek przed bramkę, gdzie ten odbił się od łyżwy Czecha i zaskoczył Lukaša Dostala. To nie był jednak koniec emocji w pierwszej tercji. W 10. minucie Dawid Kampf dostał podanie od Nečasa i strzałem po lodzie zaskoczył Filipa Gustavssona. Popis Czechów w O2 Arenie Po tym, jak w pierwszej tercji oglądaliśmy dobre, wyrównane widowisko, w drugiej tercji gospodarze mistrzostw rzucili się rywalom do gardeł. Czesi, wspierani głośnym dopingiem publiczności w O2 Arenie w Pradze w przeciągu kilkudziesięciu sekund zaaplikowali rywalom dwa gole. W 26. minucie trafił Ondrej Kase, a dosłownie chwilę później Necas znalazł sposób na pokonanie Gutavssona. A kiedy w 29. minucie prowadzenie Czechów na 5:2 podwyższył Dominik Kubalik, fani zza naszej południowej granicy byli wniebowzięci! Ich radość na niespełna pięć minut przed końcem drugiej tercji przyćmił nieco Joel Eriksson, który podczas gry Szwedów w przewadze, zdobył trzecią bramkę dla swojej drużyny. To zwiastowało olbrzymie emocje w ostatniej tercji i zaciętą walkę o finał mistrzostw świata! Zabójcze kontry, Czechy w finale! Szwedzi musieli się otworzyć i zaatakować, co gospodarze turnieju skrzętnie wykorzystali. Trzecia tercja to był popis Lukasa Sedlaka, który zdobył w niej dwie bramki. Najpierw po świetnej kontrze pokonał szwedzkiego bramkarza, a w 53. minucie po raz drugi trafił do siatki, odbierając nadzieję rywalom. Było już 7:3 i Szwedzi wycofali bramkarza, by próbować odrobić straty. Nic to nie dało, a po jednej z kontr Sedlak trafił po raz trzeci, dopełniając dzieła zniszczenia Szwedów! Kilkanaście tysięcy fanów skandowało jego nazwisko, ale sędziowie po wideoweryfikacji zdecydowali się jednak tego gola nie uznać, bo dopatrzyli się spalonego. Nic to nie zmieniło, Czesi odnieśli przekonujące zwycięstwo i w niedzielnym finale spróbują ponownie sięgnąć po złoto mistrzostw świata.