Polska na pierwszy ogień meczów towarzyskich przed hokejowymi mistrzostwami świata Elity w Czechach (10-26 maja) zmierzyła się z Węgrami, wygrywając 5:2 i 6:2. Potem przyszły bardzo trudne mecze ze Słowenią. Oba przegrane - 0:2 i 1:3. Dwa ostatnie spotkania pokazały, jak trudno będzie walczyć w Elicie. Słowenia jest wprawdzie spadkowiczem z niej, ale wciąż jednak znajduje się znacznie wyżej od Polski w rankingu Międzynarodowej Federacji Hokeja na Lodzie (IIHF). Fatalne wieści z polskiej kadry. I to tuż przed mistrzostwami świata Poprawić skuteczność przed wejściem do "innego świata" - Po tych meczach widzimy, jak trudno będzie nam strzelać gole w Elicie. Musimy o wiele lepiej pracować pod bramką przeciwnika, a przede wszystkim trzeba będzie oddawać więcej strzałów. Nie tylko na bramkę, ale w ogóle, bo wtedy zawsze jest większa szansa na jakiś rykoszet - mówił Robert Kalaber, słowacki selekcjoner reprezentacji Polski. Nasza kadra decydujące bramki traciła w osłabieniu. Sama nie potrafiła wykorzystać żadnej gry w przewadze. - Każde najmniejsze zawahanie się, czy wykluczenie będzie dla nas dużym problemem. Trzeba uważać na faule, by unikać gry w osłabieniu - przyznawał szkoleniowiec. 54-latek chwalił za to grę naszej reprezentacji w obronie, a to będzie element, w którym spędzimy pewnie najwięcej czasu. - O ile gra w obronie wyglądała dobrze, to zawodnicy mieli problem z grą w ataku. Widać, że zawodnikom brakuje jeszcze energii po bardzo ciężkiej pracy na początku zgrupowania. Myślę, że z czasem, kiedy nabiorą świeżości, to będzie nam łatwiej - zauważył. Kalaber cieszył się z poziomu meczu ze Słowenią, bo to były szybkie i twarde spotkania. Takie, jakich trzeba się spodziewać w Elicie. Do niej Polska wraca po 22 latach przerwy. I samo to jest już wielkim wydarzeniem. Biało-Czerwoni wkraczają teraz na nowy, zupełnie nieznany grunt.