Paweł Dronia jest jednym z najbardziej doświadczonych polskich hokeistów. 34-letni obrońca, który na co dzień gra w drugiej lidze niemieckiej w barwach Ravensburg Towenstars, jest podporą naszej kadry. Pochodzący z Opola hokeista całe życie czekał na to, żeby zagrać w mistrzostwach świata Elity. Tam Polska ostatni raz występowała 22 lata temu. Najpierw totalna demolka, a potem zmiana u Polaków. Cenny test przed MŚ Dał sobie ostatnią szansę i się udało Dronia, który w reprezentacji Polski rozegrał wiele spotkań, miał jednak przerwę w występach w biało-czerwonej koszulce. Do kadry powrócił rok temu. Akurat wtedy, gdy reprezentacja wywalczyła w Nottingham awans do Elity. - Na ten turniej wróciło wówczas do kadry wielu zawodników. Chcieliśmy dać sobie tę ostatnią szansę na awans. To nam się udało. Teraz będziemy chcieli kontynuować naszą dobrą pracę. W kadrze mamy wielu doświadczonych zawodników, ale jest też wielu młodych hokeistów, którzy mają wiele lat grania przed sobą. My - starszyzna - chcemy im pomóc w tym, by zadomowili się w reprezentacji i to na poziomie Elity, ale też, by mogli się dostać do lepszych klubów, bo poprzez to mogą się rozwijać. Od wielu lat mamy w reprezentacji Polski świetną atmosferę - powiedział 34-latek. Dronia zaczynał przygodę w hokeju w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Sosnowcu. Potem był zawodnikiem: Zagłębia Sosnowiec, Unii Oświęcim, Ciarko PBS Bank KH Sanok. Stamtąd w 2013 roku wyjechał do Niemiec, gdzie grał w: Schwenninger Wild Wings, Fischtown Pinguins Bremerhaven, Loewen Frankfurt i Ravensburg Towenstars. Tylko rok występował jednak w najwyższej klasie rozgrywkowej w Niemczech w lidze DEL. Jego zdaniem nasze najlepsze drużyny w kraju prezentują obecnie poziom czołowych drużyn w DEL 2. - Nie jest to zatem jakaś wielka przepaść - przyznał. Polskie i niemieckie obywatelstwo Dronia nie tylko występuje na zapleczu niemieckiej ekstraklasy, ale ma też niemieckie obywatelstwo. I tak się złożyło, że w grupie B w czasie mistrzostw świata w hokeju na lodzie Polska zmierzy się m.im. z Niemcami w Ostrawie (18 maja). Co ciekawe, Dronia nigdy nie planował zostać hokeistą, choć uczęszczał na mecze, w których występował jego kuzyn. Pojawiał się nawet na treningach. - Jeden z trenerów zapytał mnie kiedyś, dlaczego nie wchodzę na lód. Nawet nie wiedziałem, czy mogę, ale obiecałem, że przyjdę na kolejny treningi. I tak już zostało - opowiadał hokeista urodzony w Opolu. 34-latek każdą wolną chwilę wykorzystuje na pobyt z rodziną. Po meczach z kolei lubi z kolei zasiąść do gry komputerowej. - Czasami trudno jest zasnąć po meczu. Kiedy wraca do domu i rodzina już śpi, to sobie włączam komputer. To jest wtedy moja oaza spokoju - przyznał.