Po dwóch dość gładkich i zaskakujących zwycięstwach z Węgrami, Polacy trafili na zdecydowanie mocniejszych przeciwników. Słoweńcy w zeszłym roku grali w Elicie, ale zajęli ostatnie miejsce w grupie i spadli. Outsiderami jednak nie byli, bo aż cztery spotkania przegrali tylko jedną bramką. Siłę Słoweńcy pokazali także w pierwszym spotkaniu w Bytomiu, wygrywając w czwartek 2:0. Pocieszeniem dla Polaków mogły być dwie pierwsze tercje, w których przeważali, ale w trzeciej rywale już mocno ich zdominowali. Przed piątkową potyczką trener Robert Kalaber mocno pomieszał zestawieniem w poszczególnych formacjach. Tym razem jego hokeiści od początku jednak nie dominowali, a po pierwszej tercji przegrywali 0:1, więc słoweńskiej bramki nie odczarowali przez kolejnych 20 minut. Nie mogło być jednak inaczej, skoro Polacy nawet w przewadze częściej tracili krążek w prosty sposób niż uderzali na bramkę rywali. Strzałów spod niebieskiej też było niewiele, podobnie jak kombinacji w ataku, które Polacy szlifowali na ostatnich treningach. W statystykach uderzeń gospodarze niby wypadali lepiej (11 do 6), ale groźniej było jednak pod bramką Tomasa Fucika. Oba zespoły udowodniły też, że sparing traktują całkiem poważnie, bo tylko w pierwszej tercji zawodnicy kilka razy skoczyli sobie do gardeł, a sędziowie na ławki kar odsyłali nawet po dwóch zawodników z obu ekip. W przepychankach wynik oscylował w okolicach remisu, ale w bramkach górą byli Słoweńcy. Polacy na bramkę doczekali się po blisko 90 minutach dwumeczu ze Słoweńcami. W tercję gości wjechał Kamil Wałęga, gumę wyłożył mu Alan Łyszczarczyk i zawodnik Ocelarzi Trzyniec precyzyjnym uderzeniem z nadgarstka w końcu pokonał bramkarza. Z czasem Polacy zaczęli też zaczęli lepiej radzić sobie ze wznowieniami, ale cały czas kulała gra w przewadze, bo bramki nie potrafili zdobyć nawet grając 5 na 3. Lepiej w tym elemencie radzili sobie Słoweńcy, którzy właśnie w przewadze zaskoczyli kompletnie zasłoniętego Fucika i w ten sposób Blaż Tomażević dał gościom prowadzenie 2:1. W końcówce Polacy stworzyli jeszcze kilka okazji do wyrównania, ale znów kulała gra w przewadze. Wynik strzałem do pustej bramki ustalił Robert Sabolić. Chwilę wcześniej wiwatowali jednak polscy kibice, bo Bartosz Ciura był górą w bójce z Anże Kuraltem, za którą obaj hokeiści otrzymali karę meczu. Przed mistrzostwami świata Polaków czekają jeszcze cztery sparingi: wyjazdowe z Wielka Brytanią (26 i 27 kwietnia) oraz Słowacją (5 marca), a także w Sosnowcu z Danią (7 maja), po którym trener Kalaber ogłosi ostateczny skład na mistrzostwa świata elity w Czechach (10-26 maja). Polska - Słowenia 1:3 (0:1, 1:0, 0:2) Bramki: 0:1 Mahkovec (16. Bericic), 1:1 Wałęga (29. Łyszczarczyk), 1:2 Tomażević (47. Ticar), 1:3 Sabolić (59.). Polska: Fucik - Kolusz, Kostek, Chmielewski, Pasiut, Wronka - Ciura, Bryk, Łyszczarczyk, Wałęga, Paś - Dronia, Kacper Maciaś, Urbanowicz, Smal, Zygmunt - Wajda, Horzelski, Krzysztof Maciaś, Komorski, Krężołek. Piotr Jawor