Piotr Jawor, Interia.pl: Nie masz już trochę dość hokeja? W końcu zamiast wakacji zafundowałeś sobie kolejne tygodnie jeżdżenia za krążkiem. Aron Chmielewski: - Nie, w końcu wszyscy wiemy, po co to robimy. Fakt, że zagramy w Elicie sprawia, że mamy do tego wszystkiego trochę inne podejście. 22 lata nie było nas wśród najlepszych drużyn, a ta świadomość pomaga przejść przez długie zgrupowanie. Pamiętasz co robiłeś w 2002 roku? - Skakałem z dywanu na podłogę (śmiech). Nie no, pamiętam jeszcze Sylwestra z 2000 roku, ale byłem wtedy jeszcze dzieckiem. Miałem 11 lat, ale grałem już w hokeja i oglądałem kadrę w telewizji. Czujesz, że obecnie nasza reprezentacja jest najmocniejsza od lat? - Na pewno, nieprzypadkowo awansowaliśmy do Elity. Wielu zawodników gra razem od lat i to zaowocowało. Do tego dochodzi utalentowana młodzież i mamy efekt. Wizja starcia z rywalami z USA czy Szwecji nie budzi jednak trochę strachu? - Z tyłu głowy może tak, ale na lodzie nie będziemy o tym myśleli. Zdajemy sobie sprawę, że czekają nas ciężkie boje ze świetnymi zespołami, ale z każdym zaczynamy od 0:0. Chcemy coś udowodnić sobie i kibicom. Trzeba pokazać, że w tej Elicie nie znaleźliśmy się przypadkowo. Wygląda na to, że o utrzymanie będziecie walczyli z Francją i Kazachstanem. - Tak to na papierze wygląda, ale na każdych MŚ zdarzają się niespodzianki i my właśnie taką niespodziankę będziemy chcieli sprawić. Polscy kibice do Ostrawy nie mają daleko. Zanosi się, że będziecie mieli mocne wsparcie. - Cieszymy się. Mam nadzieję, że poczujemy się jak w domu i hala będzie biało-czerwona. Potrzebujemy wsparcia. Ilu znajomych prosiło o załatwienie biletu? - A pewnie z 300, ale wszystko udało się ogarnąć (śmiech). Także mamy spokojne głowy. Nie raz grałeś w hali w Ostrawie. To dość specyficzny obiekt. - No jest tam trochę teatralnie, bo trybuny są daleko i jest ciszej niż na innych arenach. Ale liczę, że polscy kibice to zmienią. Mistrz Polski, Czech, wielokrotny reprezentant kraju. Z Wikipedii można jednak dowiedzieć się nie tylko o twoich sportowych sukcesach, ale też o fakcie, że jesteś wyznawcą kościoła zielonoświątkowego. To wiara przechodząca z ojca na syna czy bardziej świadomy wybór? - Rodzice też są zielonoświątkowcami, ale tata wcześniej był katolikiem... Czytamy Biblię, chcemy naśladować Jezusa. Kościół to dla mnie nie są mury, ale ludzie, którzy tworzą kolektyw. W tym kościele odnalazłem podobne rozumienie słowa Bożego do mojego. Chodziłem do różnych kościołów: katolickiego, baptystów, ewangelików, ale tam niektóre rzeczy odbywała się nie tak, jak ja je rozumiałem. Nie będę oceniał inny wyznań, ale ja odnalazłem się w kościele zielonoświątkowym. Jakie są główne różnice między kościołem katolickim a zielonoświątkowym? - U nas pastor ma rodzinę i dzieci, a według mnie tylko ktoś, kto ma rodzinę może zarządzać jeszcze większą wspólnotą, czyli kościołem. Czcimy Maryję, ale się do niej nie modlimy. Nie mamy także spowiedzi. Grzechy mówimy bezpośrednio Bogu lub innemu bratu. Nie chrzcimy dzieci, bo chrzest to ślub z Bogiem. Ty pewnie nie chciałbyś być ożeniony przez rodziców z inną kobietą, i my też uważamy, że każdy sam i świadomie powinien zdecydować się na ślub z Bogiem. Zresztą w Biblii nie ma przypadku, by ktoś został ochrzczony już jako dziecko... Ale żebyśmy mieli jasność - nie mam zamiaru tu nikogo przekonywać do moje wiary, podaję tylko przykłady. Wygląda na to, że zielonoświątkowcy sporo czytają. - Przede wszystkim chcemy naśladować życie Jezusa i znać jego słowa. Czasem rozmawiam ze znajomymi i widać, że niewielu z nich czytało Biblię. Jak czasem patrzę na inne kościoły, to porównuje je do kółka Harry’ego Pottera, w którym się o nim dyskutuje, tyle że niewielu przeczytało o nim książki. Mam swoje wartości i chcę być częścią wspólnoty, która ma pojęcie o tym, co jest napisane w Biblii. Trudno znaleźć kościół zielonoświątkowców? - Nie, jest ich coraz więcej. Zresztą coraz więcej ludzi czyta też teraz Biblię. Życie płynie szybko, ludzie czasem sobie z nim nie radzą i pewną pustkę chcą wypełnić słowem Boga. To dobrze, bo jak ktoś zaczyna czytać, to łatwiej wybrać mu społeczność, z którą będzie mógł się zrozumieć. Nie chcę nikogo przekonywać, każdy ma wolność wiary i wyboru, ale ważne, żeby czytać i rozumieć pewne rzeczy, a nie iść jak ślepa owca. Rozmawiał Piotr Jawor