Paweł Zygmunt pochodzi z rodziny z dużymi sportowymi tradycjami. Jego ojciec, też zresztą Paweł, to czterokrotny olimpijczyk (1994 - Lillehammer, 1998 - Nagano, 2022 - Salt Lake City, 2006 - Turyn). Był medalistą mistrzostw świata i Europy na długich dystansach w łyżwiarstwie szybkim. Z kolei dziadek Pawła Zygmunta juniora, to były hokeista Ryszard Bialik. W latach 90. był trenerem Cracovii. Kuriozalna sytuacja w MŚ, a wszystko przez przepisy. Polacy musieli się temu poddać Zakochany w hokeju - Zaczęło się od dziadka, który grał w hokeja, jak wszyscy w Krynicy. Od strony taty była kombinacja norweska. Dziadek (Tadeusz - olimpijczyk w kombinacji norweskiej z Grenoble 1968 - przyp. TK) uprawiał tę dyscyplinę sportu w Iwoniczu-Zdroju - opowiadał Zygmunt junior. - U mnie od początku to były łyżwy. W Krynicy nie było nic innego poza hokejem. Oczywiście mamy świetne trasy narciarskie na Jaworzynie Krynickiej, ale tradycje hokejowe wzięły u mnie górę. Dziadek zawsze był hokejowym wzorem. Zawsze mi podpowiadał. Trenerami w Krynicy byli też wujkowie. Z kolei tata pomagał mi wiele, jeśli chodzi o jazdę na łyżwach - dodał. Zygmunt junior próbował swoich sił też w panczenach. Był na kilku treningach łyżwiarskich u Pawła Abratkiewicza. Hokej jednak skradł jego serce. - Zawsze chciałem uprawiać ten sport. Dziękuję wszystkim, którzy mi pomagali. Przede wszystkim rodzicom. Ich pomoc to jest podstawa w tym młodszym wieku, jeśli chce się myśleć o sportowej przyszłości. Zawsze kochałem hokej, więc nie było ze mną problemu. Chętnie chodziłem na zajęcia. Nigdy się od nich nie wykręcałem - przyznał. Był dzieckiem, kiedy wyjechał do Niemiec Marzenia Zygmunta juniora sięgały daleko. - Jak każdy chłopak chciałem grać w NHL i reprezentacji Polski. Z tą ostatnią chciałbym kiedyś wystąpić w zimowych igrzyskach olimpijskich. Mam nadzieję, że niektóre z tych marzeń się spełnią - powiedział. Jedno już się spełniło. Wystąpił w mistrzostwach świata Elity. Swoją przygodę z hokejem zaczynał w Krynicy-Zdroju, ale w rodzinnym mieście nie miał warunków do rozwoju. Rodzice podjęli zatem trudną decyzję. Syn wyjechał z domu w wieku 14 lat. Daleko, bo do niemieckiego Weisswasser (Biała Woda). Tuż przy polskiej granicy. Uczył się w polskiej szkole, ale na zajęcia hokejowe jeździł do Niemiec. W Weisswasser spędził rok, a następnie przeniósł się do Szkoły Mistrzostwa Sportowego. - Grała ona w Ekstraklasie. Z tej grupy w kadrze jest kilku zawodników. Przegrywaliśmy, ale wiele nam to dało. Dziś wielu z nas jest w reprezentacji Polski. Miałem wielu trenerów i od każdego coś czerpałem. Krzysztof Podsiadło, który był czołowym przed laty polskim hokeistą, zawsze dużo podopowiadał. Podobnie Piotr Sarnik. Było wiele takich osób, którym mogę coś zawdzięczać - mówił 24-latek. Od pięciu lat w Litvinowie. To dostarczyciel zawodników do NHL Od pięciu lat Zygmunt junior jest graczem HC Verva Litvinow. W tym sezonie drużyna, która dostarczyła najwięcej zawodników z Czech do NHL, zajęła czwarte miejsce w lidze. Dla niego Czechy stały się drugim domem. Mieszka w nich razem z dziewczyną. Uwielbia czeskie knedliki, ale też tamtejsze piwo. Podoba mu się kultura tego kraju. Jest zakochany w Pradze. Jest też pod wrażeniem tego, jaka oprawa towarzyszy czeskiej Ekstralidze, w której występuje. - W Polsce znowu trzeba nauczyć ludzi hokeja. To świetny sport, przy którym można się dobrze bawić. I właśnie Czesi mają świetną oprawę spotkań. U nas to trochę zaniknęło. Mam nadzieję, że uda nam się naszymi występami stworzyć hokejomanię - zakończył. Kilkanaście dni temu jego mama Katarzyna, która była w przeszłości sędziną hokejową, została prezeską KTH Krynica-Zdrój. Razem z mężem są na każdym meczu syna w Ostrawie. Z Ostrawy - Tomasz Kalemba i Piotr Jawor, Interia Sport