Jeśli mielibyśmy wskazać jeden sport, w którym Słowacy są zdecydowanymi faworytami w starciu z Polakami, to byłby to właśnie hokej na lodzie. Dziś zawodnicy trenera Roberta Kalabera spróbują postawić się południowym sąsiadom, ale inny wynik niż zwycięstwo Słowaków będzie wielką niespodzianką. Na Słowacji hokej to sport narodowy. Widać to na ulicach Ostrawy, bo właśnie kibiców w granatowo-białych koszulkach jest tu najwięcej. A to oznacza, że dziś Polacy na takie wsparcie jak w meczu z Francją, nie mają co liczyć. We wtorek hokeistów Roberta Kalabera dopingowało grubo ponad sześć tysięcy rodaków, ale wychodzili z hali zawiedzeni. Po dwóch obiecujących spotkaniach (przegrana ze Szwecją i Łotwą po dogrywce), Polacy zagrali fatalne pół meczu z Francją i przegrywali już 0:4. W drugiej części spisali się lepiej, ale stać ich było tylko na dwie bramki. Z kolei Słowacy turniej zaczęli od wpadki z Niemcami (4:6), ale później pokonali Kazachstan (6:2) i po świetnym meczu Stany Zjednoczone (5:4 po dogrywce). W tej sytuacji nie ma wątpliwości, kto będzie faworytem dzisiejszego spotkania. - Widziałem, jak Polacy dzielnie grali z Łotwą. Bardzo im kibicowałem. Szkoda, że nie wygrali, ale i tak zdobyty punkt był dla nich wielkim wydarzeniem. Mam nadzieję, że przeciwko nam nie zdołają już nic wywalczyć. Musimy być profesjonalistami i nie możemy zlekceważyć rywala - podkreśla obrońca Simon Nemec. Napastnik Milos Kelemen: - Widziałem zarówno pierwszy, jak i drugi mecz Polski. Kibicuję tej drużynie, ale w meczu z nami już nie będę. Jako zespół dużo walczą i choćby z tego względu nie będzie to łatwy rywal. Do tego grają ciekawy hokej i mają słowackiego trenera. Robert Kalaber urodził się w Bratysławie. Jego kariera sportowa rozkręciła się już po rozłączeniu Czech i Słowacji. Jako szkoleniowiec prowadził słowackie zespoły, gdzie trenował czterech zawodników z obecnej kadry Słowacji: Jana Lasaka, Jana Pardavy'rgo, Marka Dano, Petera Ceresnaka. 10 lat temu Kalaber spróbował sił w Polsce, a selekcjonerem naszej reprezentacji jest od 2020 r. - Nie traktuję meczu ze Słowacją, jako wyjątkowego. Emocje muszę odstawić na bok. Przygotowuję się do tego meczu, jak do każdego innego. Chcemy oczywiście powalczyć o punkt, ale przede wszystkim chcemy Słowakom jak najbardziej utrudnić zadanie - zapewnia Kalaber. Polacy dziś będą ograniczali się głównie do przeszkadzania rywalowi w atakach, a sami będą szukali szans w kontrach. Podobnie było zresztą w pierwszych dwóch spotkaniach i wtedy ze swoich zadań hokeiści Kalabera wywiązali się więcej niż dobrze. Nie wiadomo jednak jak Polacy zareagują po porażce z Francją, bo wczoraj wszyscy zgodnie przyznawali, że ten mecz zdecydowanie im nie wyszedł. - Musimy zrobić tyle, ile możemy. Na pewno będziemy się chcieli im postawić, choć oni we wtorek nie grali, a my skończyliśmy mecz bardzo późno. Zapowiada się trudne spotkanie, bo Słowacja ma świetny zespół. Przegrali trochę pechowo z Niemcami, ale będą chcieli się pokazać z jak najlepszej strony - uważa obrońca Paweł Dronia. Kalaber: - Musimy być gotowi na wielką walkę i jeszcze wyższe tempo niż w meczu z Francją. Słowacy na pewno zastosują mocny pressing. Musimy się dostosować do ich gry. To mocna drużyna. We wtorek mieli dzień wolny i może to zadziała na nich, jak na nas. Selekcjoner reprezentacji Polski wcześniej prowadził także kadrę Bułgarii, ale do słowackiej nigdy nie był przymierzany. Nasi sąsiedzi celują bowiem w szkoleniowców z najwyższej półki, a od 2017 r. prowadzi ich Craig Ramsey, drugi kanadyjski selekcjoner w historii słowackiego hokeja, który przez lata pracował w NHL (choć na ogół nie jako pierwszy trener), ale siedem lat temu zdecydował się na wyprowadzkę za ocean. - Moi ludzie widzieli, jak prezentuje się Polska i ci chłopcy naprawdę potrafią grać. W dzisiejszym hokeju nie ma czegoś takiego jak łatwy mecz. Polacy są dobrze zbudowani i nieźle jeżdżą, więc szykujemy się na kolejną bitwę. Gdy w NHL grasz w play-off kilka meczów z tym samym zespołem, to wiesz, czego się po nim spodziewać. Na MŚ jest trochę inaczej - mówi Interii Ramsey. Z Ostrawy Piotr Jawor i Tomasz Kalemba