Krystian Dziubiński, który urodził się w Nowym Targu, niebawem skończy 36 lat. Wiek nie jest jednak dla niego żadną przeszkodą, kiedy ma się cel. Tym był awans do hokejowej elity, w której Polska nie grała od 2002 roku. Nasza reprezentacja awans wywalczyła przed rokiem w Nottingham. To dla wielu starszych zawodników była ostatnia szansa. Skrzyknęli się, a trener Robert Kalaber połączył ich doświadczenie z młodzieńczą fantazją i dzięki temu będziemy mogli w maju przeżywać - mam nadzieję - niesamowite emocje. Polacy trafili na kosmicznie trudnych rywali. Co dalej? "Selekcjoner ma plan" Kapitan kadry spełni swoje marzenie Dziubiński w ubiegłorocznych MŚ Dywizji IA został wybrany najlepszym napastnikiem. W Czechach będzie naszym kapitanem. Jest zatem najlepszą osobą do tego, by opowiedzieć o tym, jak polska kadra zmieniała się na przestrzeni lat. Już w sobotę, 11 maja, spełni on jedno ze swoim sportowych marzeń. Rozegra mecz w mistrzostwach świata Elity. Na pierwszy ogień Polska zmierzy się z Łotwą (godz. 16.20). To brązowi medaliści ostatnich MŚ. I tu warto zauważyć, że Biało-Czerwoni pokonali ich w ubiegłym roku 5:3. - Nikt z nas nie miał okazji grać w Elicie. To dla nas wielkie przeżycie, ale też ogromne wyzwanie. Trzeba przyznać, że konkurencja do miejsca w kadrze na mistrzostwa świata była duża, więc z każdym tygodniem rósł też nasz poziom. To powoduje, że jedziemy do Czech dobrze przygotowani i mam nadzieję, że zostaniemy w Elicie na kolejny rok - ocenił Dziubiński. Nowotarżanin, który niedawno został mistrzem Polski z drużyną Re-Plast Unia Oświęcim, miał prawie 14 lat, kiedy ostatni raz Biało-Czerwoni grali w Elicie. - Oglądałem wówczas te mecze w telewizji. To było jednak dawno. Z niektórymi zawodnikami z tamtej kadry spotykałem się jeszcze w lidze, a nawet reprezentacji. Oni zawsze mówili, że granie w gronie najlepszych to jest niesamowite wydarzenie, które trzeba samemu przeżyć. Opowiadali o tym, co było w 2002 roku. Od tego czasu nastąpił duży postęp organizacyjny, więc liczę na jeszcze lepsze wspomnienia. Będę miał okazję w tym turnieju wyprowadzić reprezentację jako kapitan i dla mnie to będzie coś niesamowitego. To wielki zaszczyt - śmiał się Dziubiński. Polska w Czechach będzie rozgrywała swoje mecze w Ostrawie. W grupie B jej rywalami będą: Łotwa, Szwecja, USA, Niemcy, Słowacja, Kazachstan i Francja. Wydaje się, że z dwoma ostatnimi ekipami przyjdzie naszym hokeistom stoczyć walkę o utrzymanie w Elicie. Dziubiński zapytany o to, czy w meczach z USA albo Szwecją strach zajrzy im w oczy, odparł: - Myślę, że nie. Jesteśmy odważni i dorośli. Na pewno zawodnicy z tych krajów mają większe umiejętności i to nie podlega dyskusji. My też jednak mamy serce do gry i wszystko się może wydarzyć, jeśli tylko będziemy się razem trzymać. Skazany na hokej. Jako nastolatek wyjechał do USA Nasz kapitan sam też liznął trochę amerykańskiego hokeja. Był wprawdzie wychowankiem Podhala Nowy Targ, ale jako nastolatek wyjechał do USA, gdzie grał przez cztery lata NAHL w: Orchard Lake St. Mary's, Alaska Avalanche, North Iowa Outlaws. On do Stanów Zjednoczonych trafił z projektu, jaki był realizowany przez Polaka, mieszkającego w USA. - Tam skończyłem liceum, a potem jeszcze zahaczyłem się do innych drużyn. Po czterech latach gry wróciłem do kraju, ale już nie wyjechałem do USA, bo nie dostałem wizy. Gdyby nie to, to pewnie próbowałbym dalej rozwijać się w Stanach Zjednoczonych. Chciałem tam iść na uniwersytet i grać w jednej z tamtejszych lig, jak Filip Starzyński - opowiadał 35-latek. Pochodził z Nowego Targu, więc od dziecka był skazany na hokej. Ta dyscyplina była chlubą miasta, a Podhale 19-krotnie było mistrzem Polski. Ostatni raz Szarotki triumfowały na krajowym podwórku w 2010 roku. To właśnie do tego klubu trafił Dziubiński. Poszedł za kolegami. Hokeistą był jednak też brat jego ojca. Bogdan Dziubiński, bo o nim mowa, rozegrał 70 meczów w reprezentacji Polski, strzelając w nich 45 goli. Trzykrotnie występował w mistrzostwach świata. Jest też olimpijczykiem z Lake Placid (1980). Dyskwalifikacja po bójce z Krzysztofem Oliwą Obecny kapitan reprezentacji Polski to charakterny chłopak. Nie da sobie dmuchać w kaszę. Czasem potrafi też w mocny sposób wyrazić swoje zdanie, jak to miało miejsce choćby w czasie ostatnich finałów o mistrzostwo Polski. W 2009 roku Dziubiński został ukarany przez PZHL roczną dyskwalifikacją. To pokłosie tego, co wydarzyło się po turnieju MŚ Dywizji I w Toruniu. O sprawie wiele rozpisywał się wówczas Włodzimierz Sowiński, dziennikarz "Sportu". "Hulanki, ciosy i kuksańce. Złamany nos, sińce pod oczami... Bohaterami skandalicznego zachowania byli młodzi polscy reprezentanci oraz Krzysztof Oliwa" - pisał wówczas dziennikarz. "W efekcie Marcin Kolusz miał złamany nos, Krystian Dziubiński sińce pod oczami i złamany kciuk, poturbowany został również Patryk Noworyta, który stał na czele obrońców Kolusza. Przy okazji miało się również dostać Jackowi Płachcie. Zbiegiem okoliczności, we wszystkich tych wydarzeniach uczestniczył Krzysztof Oliwa, zdobywca Pucharu Stanleya, który podczas mistrzostw świata pełnił rolę eksperta w telewizji Polsat" - czytamy dalej. - Bronili wówczas Oliwy i on nie poniósł wtedy żadnych konsekwencji. Ta sytuacja nie zniechęciła wtedy nas do tego, by dalej reprezentować kraj. Nie mieliśmy sobie wtedy nic do zarzucenia - wracał do tamtych chwil Dziubiński. Hokejowe MŚ Elity w Pradze i Ostrawie rozpoczną się 10 maja. Polacy pierwszy mecz rozegrają 11 maja o godz. 16:20 z Łotwą. Następnie naszymi rywalami będą: Szwecja (12 maja, godz. 20:20), Francja (14 maja, godz. 20:20), Słowacja (15 maja, godz. 20:20), USA (17 maja, godz. 20:20), Niemcy (18 maja, godz. 16:20), Kazachstan (20 maja, godz. 20:20). Transmisje będzie można oglądać na sportowych antenach Polsatu oraz w Polsat Box Go. Relacje na Sport.Interia.pl.