Wielki sukces. Polak doceniony po mistrzostwach świata, jest powód do dumy
Polscy kibice hokeja będą chyba miło wspominać tegoroczne mistrzostwa świata Elity, które w maju rozegrano w Czechach. „Biało-Czerwoni” momentami stawiali się dużo bardziej utytułowanym rywalom. Nie zdobyli jednak zbyt wielu punktów i wypadli z grona najlepszych reprezentacji globu. Kilkanaście dni po finale pojawiły się powody do radości. Organizatorzy zmagań nagrodzili Johna Murraya. Bramkarz popisał się ich zdaniem interwencją turnieju.

Tegoroczne mistrzostwa świata Elity na długo przejdą do historii polskiego hokeja. Reprezentacja naszego kraju w Czechach wróciła do grona najlepszych po kilkudziesięciu latach przerwy i z miejsca pozytywnie zaskoczyła obserwatorów z różnych zakątków globu. Podopieczni Roberta Kalabera popis dali zwłaszcza w meczu otwarcia przeciwko Łotyszom. Brązowi medaliści z 2023 najedli się sporej dawki strachu i przez większość spotkania gonili wynik. Rywale Polaków dopięli w końcu swego, lecz dopiero po dogrywce. My cieszyliśmy się natomiast z ważnego punktu, który mógł być na wagę złota w kontekście utrzymania.
Polacy spadli z elity. Zadecydował ostatni mecz
Niestety "Orły" swojego dorobku nie powiększyli już do zakończenia czempionatu. Kibiców bolały starcia z teoretycznie będącymi w naszym zasięgu Francuzami oraz Kazachami. Mecz z tymi ostatnimi kończył występy "Biało-Czerwonych" w turnieju i jednocześnie zyskał rangę pojedynku o wszystko. Wygrana w regulaminowym czasie dawała pozostanie w elicie. Zaczęło się dobrze, bo od prowadzenia. Później do głosu doszli rywale, więc Polacy wrócili tam skąd awansowali do czołówki, czyli do dywizji IA.
Polska pokazała, że potrafi grać w hokeja. Z silnymi rywalami graliśmy, jak równy z równym. Wierzę, że za dwa lata znowu zagramy w gronie najlepszych. Doświadczyliśmy czegoś, o czym wielu z nas marzyło. Wszystkim spodobała się gra w Elicie. Dlatego chęć powrotu będzie tym większa
Starcie ze Stanami Zjednoczonymi przeszło do historii. Teraz takie wieści
Ogromnym przeżyciem dla graczy Roberta Kalabera była niewątpliwie potyczka ze Stanami Zjednoczonymi. Naszpikowani gwiazdami rywale wywiązali się z roli faworytów, lecz Polacy zachwycili w tym meczu cały świat, długo walcząc z przeciwnikami jak równy z równym. Jednym z bohaterów okrzyknięto Johna Murraya. Amerykanin z polskim paszportem w bramce wyczyniał cuda. Reprezentanci USA długo nie mogli go pokonać, nim ostatecznie wygrali 4:1.
Jak się okazuje, jedna z jego interwencji przykuła oko Międzynarodowej Federacji Hokeja na Lodzie. Organizatorzy zmagań w Czechach właśnie przygotowali dla kibiców kompilację dziesięciu najlepszych popisów bramkarzy w turnieju. 36-latkowi przypadło pierwsze miejsce. O który dokładnie moment meczu chodzi? Wyjątkowa chwila wydarzyła się w końcówce drugiej tercji, gdy Amerykanie napierali na polską bramkę. Brock Nelson posłał piękne uderzenie. W dziewięciu na dziesięciu przypadkach strzeliłby golda. John Murray stanął jednak na wysokości zadania i wyszedł górą z tego pojedynku. "Co za obrona" - podpisano filmik w mediach społecznościowych.
W zamian za to Polak może niebawem otrzyma jakieś pamiątkowe trofeum. Tuż po wspomnianym spotkaniu Piotr Jawor oraz Tomasz Kalemba wprost zapytali się bramkarza, ile litrów wody stracił w starciu z utytułowanymi zawodnikami. "Tego nie wiem, ale wypiłem ok. sześciu litrów" - odpowiedział z rozbrajającą szczerością.


