Polacy tegoroczne mistrzostwa świata na zapleczu Elity rozpoczęli w naprawdę dobrym stylu. Po dwóch pierwszych potyczkach podopieczni Roberta Kalabera mieli na koncie komplet punktów i mogli coraz śmielej myśleć o powrocie do czołowych reprezentacji globu. Zimny prysznic nadszedł jednak w środowe popołudnie, gdy "Biało-Czerwoni" ponieśli pierwszą porażkę. Ich pogromcami okazali się Włosi, którzy przede wszystkim błyszczeli w momentach gdy grali w przewadze. Ekipa z Półwyspu Apenińskiego triumfowała 3:1 i mocno skomplikowała sytuację "Orłów" w tabeli. Nasi rodacy spadli na czwartą lokatę oraz nie mają już miejsca na choćby jeden błąd. "Na pewno nie będziemy co mecz wiele zmieniać, bo musimy mieć stałe fazy gry. A nie jest tak, że jest fala kiedy gramy naprawdę dobrze a przychodzi fala kiedy wyłączymy myślenie i podejmujemy jakieś niepotrzebne decyzje. Zrobimy niepotrzebną karę, a to już jest po wszystkim" - mówił niepocieszony Robert Kalaber na łamach "Hokej.net". Szansa na rehabilitację nadeszła stosunkowo szybko, bo "Biało-Czerwoni" w czwartek mierzyli się z Ukraińcami. Nasi wschodni sąsiedzi zdają się rozkręcać ze spotkania na spotkanie, ponieważ zmagania zaczęli od przegranej z Wielką Brytanią, by następnie pokonać Włochów oraz Rumunów. Efekt? Mają oni na koncie identyczną liczbę "oczek" co Polacy. Lepszej zapowiedzi majowego starcia postronni kibice po prostu nie mogli sobie wyobrazić. Niestety, stało się. Komplikuje się sytuacja Polaków na MŚ Anulowany gol Ukraińców, chwilę później bramka dla Polaków. Wielkie emocje w drugiej tercji W pierwszej tercji tego spotkania żadna z drużyn nie potrafiła posłać krążka do bramki rywali. Na naprawdę wielkie emocje kibicom przyszło czekać do drugiej. Jako pierwsi gola strzelili Ukraińcy, ale strzelec bramki dotknął krążek nogą, wykonując nieprzepisowy ruch. Sędzia musiał anulować to trafienie. Minęło kilka minut od tej sytuacji, a Polacy już cieszyli się ze swojej bramki na 1:0. Wynik tego spotkania na mistrzostwach świata otworzył Alan Łyszczarczyk. Dzięki tej bramce szanse "Biało-Czerwonych" na awans znacznie wzrosły. Jeszcze pod koniec drugiej tercji Ukraińcy wykorzystali błąd Polaków i znowu skierowali krążek do naszej bramki. Tym razem wszystko odbyło się już zgodnie z przepisami. Druga odsłona zakończyła się przy wyniku 1:1. Deklasacja w trzeciej tercji. Ukraina pewnie pokonuje Polskę W ostatniej odsłonie dało się zauważyć jedno. Obie drużyny bały się popełnić błąd, który mógłby bardzo drogo kosztować. Na nieco ponad kwadrans przed końcem tego meczu to Ukraińcy wyszli na prowadzenie. Po przepięknym golu Zakharova Polacy po raz pierwszy w tym meczu musieli gonić wynik. Na 10 minut przed końcem meczu sytuacja Polaków stała się jeszcze trudniejsza. Stanislav Sadovikov oddał znakomite uderzenie przy słupku i pokonał naszego bramkarza, podwyższając prowadzenie swojej reprezentacji. Kiedy Ukraina prowadziła 3:1, nadzieje choćby na remis stały się nikłe. W tym meczu padł jeszcze jeden gol, ale nie dla Polaków. To Ukraińcy w końcówce meczu postawili kropkę nad "i", ustanawiając wynik meczu na 4:1. W następnej kolejce Polacy zmierzą się z Wielką Brytanią, która do tej pory ma na swoim koncie komplet zwycięstw. Przegrywając z Ukrainą, Polacy praktycznie przekreślili swoje szanse na awans do fazy play-off.