Otamendi od lat nie schodzi z bardzo wysokiego poziomu i udowodnił to również na mistrzostwach świata w Katarze. W każdym spotkaniu grał od deski do deski, w 1/8 finału w meczu z Australią zaliczył nawet asystę, a przez cały turniej sprawnie dowodził argentyńską defensywą. Jeden z niewielu błędów przydarzył się Otomandiemu w finale z Francją. Po nim rywale mieli rzut karny, z którego Kylian Mbappe zdobył kontaktową bramkę. Później była dogrywka, rzuty karne i w końcu trwająca do dziś feta na ulicach Argentyny. Nicolas Otamendi wróci do Hiszpanii? Dobra postawa Otamendiego miała zostać zauważona także przez hiszpańskie kluby. Jak donosi "A Bola", 32-letni Argentyńczyka znalazł się na celowniku m.in. Atletico Madryt, Sevilli oraz Betisu. Wiele jednak wskazuje, że żaden z tych klubów nie zdecydowałby się na ściągnięcie Otamendiego już teraz, ponieważ do czerwca 2023 r. ma on ważną umowę z Benfiką Lizbona. W styczniu piłkarz może już jednak związać się z innym klubem, do którego za darmo przeniósłby się po wygaśnięciu kontraktu z Portugalczykami. Gdyby Otamendi zdecydował się na jeden z hiszpańskich klubów, to powróciłby do La Liga po ponad siedmiu latach. W lipcu 2014 r. został bowiem kupiony przez Sevillę z FC Porto za 12 mln euro i szybko okazało się, że Hiszpanie na tym transferze zrobili złoty interes, bo rok później sprzedali Argentyńczyka do Manchesteru City aż za 44 mln euro! Jeśli Otamendi wrócił do La Liga, to prawdopodobnie miałby okazję po raz kolejny zmierzyć się z Robertem Lewandowskim. Ostatnio obaj spotkali się w fazie grupowej mistrzostw świata i polski napastnik tego spotkania za dobrze nie wspomina, bo sytuacji miał niewiele, a piłkarze Czesława Michniewicza przegrali 0-2, jednak mimo to awansowali do 1/8 finału. PJ