Przed rozpoczęciem meczu z Almerią kibice Villarreal uczcili minutą ciszy pamięć charyzmatycznego wiceprezesa klubu, Jose Manuela Llanezy, jednego z twórców sukcesu klubu, który zmarł w czwartek po miesiącach walki z chorobą. W trakcie meczu Alex Baena również chciał uczcić pamięć o Llanezie. Na początku drugiej połowy po zdobyciu wyrównującego gola podniósł koszulkę, pod którą miał na sobie inny żółty trykot, na którym napisał: "Dziękuję za wszystko, Llanezo". Jednak niedługo potem musiał udać się do szatni ze względu na absurdalną regułę, którą egzekwował sędzia. Po tym geście sędzia meczu, Ricardo De Burgos Bengoetxea, pokazał Baenie żółtą kartkę, a ponieważ był to już drugi kartonik tego koloru, piłkarz Villarreal musiał zejść z boiska. Wywołało to liczne protesty samego Baeny i jego kolegów z drużyny, którzy przekonywali De Burgosa, aby spojrzał na wiadomość, którą właśnie pokazał gracz z Almerii. - Sędziowie są przeciwni tej zasadzie i dawno temu poprosili o możliwość jej zmiany oraz ustanowienie innej kary niż żółta kartka - stwierdził Alfonso Perez Burrull, sędzia Marcador z Radia MARCA. Pomimo gry w osłabieniu zespół "żółtej łodzi podwodnej" zdołał wyrwać 3 punkty - w 4. minucie doliczonego czasu zwycięskiego gola strzelił Senegalczyk Nicolas Jackson. Rywal Lecha Poznań w Lidze Konferencji awansował na 7. miejsce w LaLiga. Serwis Marca przypomniał przy tej okazji podobną sytuację, która wydarzyła się 12 lat temu w LaLiga, kiedy Jose Callejon z Espanyolu w meczu z Almerią podniósł koszulkę, pokazując pod spodem inną, z wizerunkiem nieżyjącego kolegi Dani Jarque. Piłkarz zobaczył żółtą kartkę i chociaż początkowo zasądzono mu także karę w wysokości 3 tysięcy euro, ostatecznie zdecydowano się ją wycofać, podobnie jak kartkę.