O zaginięciu Nelson pisaliśmy na łamach Interii w poniedziałek, więc teraz tylko po krótce przypomnijmy zarys sytuacji. Himalaistka wraz ze swoim partnerem, Jimem Marrisonem, podjęli się wyzwania zjechania ze szczytu Manaslu. Tuż pod szczytem Nelson wpadła w głęboką na około 25 metrów szczelinę, Marrison z kolei bezpiecznie dojechał do bazy, z której poinformował o wypadku partnerki. Ciało Nelson zostało znalezione po południowej stronie góry, w czasie trzeciego dnia poszukiwań, za pomocą śmigłowca Simirik Air. Załoga śmigłowca zlokalizowała ciało himalaistki na zboczu Larke Peak. Ratownicy wydobyli i przenieśli zwłoki do bazy, a w najbliższym czasie mają je przetransportować samolotem do Katmandu. - Nasz szacunek dla naszego brata Jima za utrzymanie siły i zachowanie w tych nieprawdopodobnie ciężkich okolicznościach, by sprowadzić żonę, matkę dzieci z powrotem do domu! Hillary została przetransportowana do Samagau i wkrótce będzie w drodze do domu - napisał na instagramie Nirmal Purja, jeden z członków ekipy ratowniczej. Odnaleziono ciało zaginionej himalaistki W poszukiwaniach przeszkadzała wysokość, bo wszystko działo się powyżej 8 tysięcy metrów, ale także pogoda. Wcześniej przez obozy umiejscowione pod szczytem przeszła lawina, która zabiła jedną osobę i raniła 13 kolejnych. Nelson była matką dwójki dzieci, a także himalaistką mającą na koncie wiele osiągnięć. Jako pierwsza kobieta w historii zdobyła Mount Everest i Lhotse w czasie 24 godzin, a wraz ze wspomnianym Marrisonem w zeszłym roku jako pierwsi zaliczyli udany zjazd na nartach z Lhotse właśnie.