W styczniu dziesięciu Nepalczyków dokonało pierwszego w historii zimowego wejścia na szczyt legendarnej góry K2. Jeden z nich, Nirmal Purja, zdobył wierzchołek bez wspomagania się tlenem z butli. Niestety, w ciągu trzech tygodni na zboczach K2 zginęło pięciu himalaistów. O kulisach tych wydarzeń z Polsatem Sport opowiedziała polska himalaistka Magdalena Gorzkowska, która minione tygodnie spędziła na wyprawie na K2 wraz z towarzyszącym jej reporterem Oswaldem Rodrigo Pereirą.Michał Bugno: Atak szczytowy Nepalczyków na K2 był zaskoczeniem dla himalaistów, znajdujących się w tym czasie na górze i w bazie? - Magdalena Gorzkowska: Był zaskoczeniem, ponieważ prognozy nie były jednoznaczne i wskazywały na dwa dni dobrej pogody, załamanie pogodowe w czwartek i kolejne dwa dni sprzyjającej pogody. Nie było jednoznacznej informacji, że Nepalczycy wyruszą na górę i będą próbowali zdobyć szczyt. Pewne decyzje były dla nas zaskakujące. Oni dali do zrozumienia, że zgubili cały sprzęt z obozu drugiego i nie są w stanie iść w górę. A jednak tej samej nocy wyszli. Pojawił się element pewnego zaskoczenia. Swoje plany trzymali w tajemnicy? - Nie chcieli się dzielić tymi informacjami. Powiedzieli też, że jeżeli ktokolwiek pójdzie za nimi, to... odetną liny. Chcieli mieć ten szczyt dla siebie. K2 miało być dla Nepalczyków. Wszystko było zaplanowane. Oni nie chcieli, żeby inni ludzie poszli razem z nimi. Muszę jednak przyznać, że w tym czasie nie bylibyśmy w stanie za nimi podążać. Ryzyko, jakie na siebie wzięli, było ogromne. Ryzykowali przebywaniem bardzo wysoko w bardzo trudnych warunkach i w wichurze. My takiego ryzyka nie chcieliśmy podejmować. Obserwowałaś z bazy Szerpów, którzy zdobywali szczyt K2? - Obserwowałam ich przez bardzo duży obiektyw. Widzieliśmy ich na Czarnej Piramidzie (wielka skalna formacja między obozem drugim a trzecim - przyp. red.). Przyglądanie się, z jakimi trudnościami się mierzą, było niesamowite i bardzo ciekawe. Mogliśmy przeżywać to razem z nimi. Więcej przeczytasz na Polsatsport.pl - kliknij TUTAJ!- Problemy zdrowotne na K2 uratowały mi życie. Dalsza wspinaczka to byłaby głupota i brak rozsądku. Tymczasem ludzie w obozie trzecim stali poza namiotami przez wiele godzin w temperaturze -50 stopni Celsjusza. Dziś mają odmrożenia i leżą w szpitalu, a trójka, która ruszyła na szczyt, zginęła. Niestety, parcie i chęć wejścia na szczyt K2 wygrały. Sztuką jest wycofać się w takim momencie - mówi w drugiej części rozmowy z Polsatem Sport Magdalena Gorzkowska.16 stycznia dziesięciu Nepalczyków dokonało pierwszego w historii zimowego wejścia na szczyt legendarnej góry K2. Jeden z nich, Nirmal Purja, zdobył wierzchołek bez wspomagania się tlenem z butli. Dwa tygodnie później międzynarodowa grupa himalaistów ruszyła w kierunku szczytu K2, planując przeprowadzenie ataku szczytowego na dni 4-5 lutego. Wśród nich była polska himalaistka Magdalena Gorzkowska i towarzyszący jej reporter Oswald Rodrigo Pereira. Niestety, w ciągu trzech tygodni na zboczach K2 zginęło pięciu himalaistów. O kulisach tych wydarzeń Magdalena Gorzkowska opowiedziała w rozmowie z Polsatem Sport. Na początku lutego w bazie była powszechna mobilizacja i wiara wielu osób w to, że - podobnie jak Nepalczycy - są w stanie zdobyć szczyt K2 zimą? - Wiele osób chciało spróbować. Patrząc realnie, zdawaliśmy sobie sprawę, że nie wszyscy wejdą, bo nie będą w stanie. Niektórzy nie byli nawet wystarczająco zaaklimatyzowani. Nastawienie było jednak pełne mobilizacji. Niektórzy byli wręcz aż za bardzo napaleni na szczyt. Ja podchodziłam do tego bardzo spokojnie. Do ostatniej chwili czekałam na ostatnią prognozę pogody, żeby podjąć jakiekolwiek decyzje. Przewidywania pogody bardzo się zmieniały. Nastawienie było jednak pozytywne. Ludzie wierzyli w sukces i swoje możliwości. Może niektórzy się wręcz przeceniali. Więcej przeczytasz na Polsatsport.pl - kliknij TUTAJ!Michał Bugno