Himalaistka wraz ze swoim partnerem, Jimem Marrisonem, podjęli się wyzwania zjechania ze szczytu Manaslu. Tuż pod szczytem Nelson wpadła w głęboką na około 25 metrów szczelinę, Marrison z kolei bezpiecznie dojechał do bazy, z której poinformował o wypadku partnerki. Niemal natychmiast rozpoczęły się przygotowania do akcji ratunkowej, w której brało udział bardzo wielu wspinaczy. Niestety, w środę 28 września, czyli dwa dni po zaginięciu Nelson, odnaleziono jej ciało. O kulisach tragicznego zjazdu, a także samej akcji ratunkowej, w niezwykle wzruszającym wpisie w mediach społecznościowych opowiedział Jim Morrison, życiowy partner himalaistki. Czytaj także: Odnaleziono ciało zaginionej himalaistki Kulisy zaginięcia Hilaree Nelson "Nie mam słów, aby opisać miłość do tej kobiety, mojej życiowej partnerki, mojej ukochanej, mojej najlepszej przyjaciółki i mojego górskiego partnera. Każdego dnia była latarnią, która oświetlała moje życie" - napisał w swoim poście Jim Morrison. "26 września o godzinie 10:42 osiągnęliśmy szczyt Manaslu w trudnych warunkach. Szybko przeszliśmy ze wspinaczki na jazdę na nartach, w zimnie i na wietrze, planując zjazd i przegrupowanie się z naszym zespołem Szerpów. Ja jechałem pierwszy, a po kilku zakrętach Hilaree, jadąca za mną, spowodowała małą lawinę. Zwaliło ją z nóg i zniosło wąskim, śnieżnym zboczem w dół południowej strony (przeciwnej do trasy wspinaczkowej) góry. Zrobiłem wszystko, co mogłem, aby ją zlokalizować, ponieważ miałem nadzieję znaleźć ją żywą i przeżyć z nią resztę swojego życia. Ostatnie dwa dni spędziłem na poszukiwaniach z powietrza w helikopterze" - opisywał kulisy tragedii. "Znalazłem jej ciało z pomocą Mingmy Szerpy o godzinie 10.30" - potwierdził Morrison, dziękując przy okazji pilotowi, kapitanowi Surendrze Paudelowi, oraz znanemu wspinaczowi Nirmalowi Purji.