Andrzej Bargiel znany jest z tego, że lubi stawiać na swojej drodze często niewyobrażalne wręcz wyzwania, wymagające nie tylko wielkiej sprawności fizycznej, ale i - być może przede wszystkim - sporego hartu ducha. Tak jest i tym razem, bo 34-latek przebywa na "Dachu Świata" chcąc osiągnąć coś, co nie udało się dotychczas żadnemu innemu człowiekowi. Polak ma zamiar bowiem zdobyć (bez użycia dodatkowego tlenu) najwyższy szczyt globu, Mount Everest, a następnie zjechać z niego na nartach. W wyprawie tej towarzyszy mu Janusz Gołąb - i obaj panowie chcieliby już zapewne dopiąć swego, ale na drodze cały czas staje pogoda. W niedzielne przedpołudnie Bargiel przekazał kolejne już niezbyt dobre wieści na temat panującej w Himalajach aury... Andrzej Bargiel o wyprawie na Mount Evereście: Wróciliśmy do bazy, zastanowimy się co dalej "Dzisiaj nad ranem wróciliśmy do bazy, spędziliśmy w obozie drugim trzy noce oczekując na poprawę pogody. Niestety silny wiatr oraz mocne zachmurzenie nie pozwoliło nam podjąć kolejnej próby. W najbliższym czasie zdecydujemy co dalej" - czytamy w mediach społecznościowych. Wspominana we wpisie baza znajduje się na wysokości 5340 m n.p.m. - Everest mierzy zaś 8848 m n.p.m. (według najpopularniejszej wersji pomiarów). Bargiel i Gołąb swoje zamierzenia co do bezpośredniego ataku na wierzchołek, jak łatwo wyliczyć, próbują zrealizować od środy - niestety nie są w stanie w nieskończoność walczyć z żywiołami, trzeba więc trzymać kciuki za to, by sytuacja pogodowa prędko zmieniła się o 180 stopni... Andrzej Bargiel nie pierwszy raz "walczy z Everestem" Andrzej Bargiel pochodzi z Rabki-Zdroju. W swojej karierze zaliczył m.in. zjazd na nartach z takich gór, jak Broad Peak czy Laila Peak. Już w 2019 roku próbował dokonać podobnego czynu na Mount Evereście, ale wówczas to właśnie zła aura pokrzyżowała jego szyki. Zobacz także: Odnaleziono himalaistkę zaginioną na Manaslu