Cała wyprawa rozpoczęła się 30 czerwca i jest częścią autorskiego projektu Hic Sunt Leones - GASHERBRUM SKI CHALLENGE. Jej celem jest ogólna eksploracja rejonu gór znajdujących się w Pakistanie, zdobycie obu ośmiotysięczników, a następnie zjechanie z nich na nartach bez wspomagania się dodatkowym tlenem z butli. Bargielowi w wyprawie towarzyszą Janusz Gołąb, Maciej Sulima i Bartek Pawlikowski. Szczególnie obecność Gołąbem jest ważnym czynnikiem, bo jest on pierwszym człowiekiem, któremu udało się wejść na Gaszerbrum I w zimie. Historyczny wyczyn Polki. Anna Tybor jako pierwsza kobieta na świecie zjechała z Broad Peak Andrzej Bargiel rozpoczął zjazd z Gaszerbrum I Połowę planu udało się zrealizować 19 lipca, kiedy Bargiel zdobył wierzchołek Gaszerbruma II, a następnie zjechał z niego bez większych komplikacji. "Zjazd był przyjemny. Śniegu było dostatecznie dużo. Sporo jest lodu, ale udało się znaleźć logiczną linię" - powiedział niedługo po zjeździe w rozmowie z dziennikarzem "RMF FM". Kolejnym celem był Gaszerbrum I (8080 m n.p.m.), a na bieżąco o postępach informował zespół Bargiela. Dzięki temu wiemy, że 25 lipca nastąpił atak szczytowy i Bargiel, wraz z Gołąbem i Sulimą dotarli do obozu drugiego, Pawlikowski pozostał z kolei w bazie. Taktyka przyjęta na to wejście zakładała odpoczynek w drugim obozie, a następnie atak na sam szczyt, gdzie Bargiel miał pojawić się w godzinach porannych w środę polskiego czasu. Plan się sprawdził, a narciarz rozpoczął też już zjazd w kierunku bazy. Wzruszające pożegnanie Tekielego. Niesamowite zdjęcie z wyprawy Jak informuje portal "wspinanie.pl", Gaszerbrum I jest trudniejszym z dwójki szczytów, a najwięcej problemów Bargielowi może sprawić tzw. "Kuluar Japoński". "To bardzo stromy fragment drogi normalnej, w którym najczęściej znajdują się skalne lub lodowe odcinki. Kilkusetmetrowy kuluar wznosi się od wysokości 6400 do 7000 metrów, jego średni kąt nachylenia to 50° a fragmentami 55°. W najwęższym miejscu ma mniej niż 2 metry szerokości. Znajduje się tam też 25-metrowa skalna bariera, którą narciarze i snowboardziści w trakcie poprzednich zjazdów pokonywali, zjeżdżając na linie" - czytamy.