Kacper Tekieli nie żyje, zginął w Alpach w Szwajcarii. Jego ciało znaleziono w środę w lawinisku na Jungfrau. Dwa dni wcześniej, w swoim ostatnim wpisie w mediach społecznościowych, pokazał trudne warunki panujące w górach. Tekieli w szwajcarskich Alpach przebywał wraz z żoną Justyną Kowalczyk-Tekieli i synem Hugo. Oświadczenie szwajcarskiej policji ws. śmierci Kacpra Tekieliego Wzruszające słowa Tajnera. "Boże, tak ciężko o tym mówić" Tragiczna śmierć Kacpra Tekieliego wstrząsnęła całym sportowym środowiskiem. W rozmowie z "Faktem" były prezes Polskiego Związku Narciarskiego Apoloniusz Tajner, przez wiele lat współpracujący z naszą najlepszą w historii biegaczką narciarską, nie ukrywał przygnębienia tym, co wydarzyło się w Szwajcarii. "To straszne, tym bardziej że Justyna znalazła, naprawdę znalazła kogoś, kto patrzył jak ona, rozumiał ją i mogli razem budować piękną przyszłość. To dziecko, o którym marzyli, mają. Nie mam słów, coś się w tej chwili złamało, oj bardzo złamało. Brak mi słów" - dodawał bardzo wzruszony. Piotr Pustelnik nie krył emocji. "Kacper nie ryzykowałby" Filozof z Gdańska Kacper Tekieli pochodził z Gdańska, ale swoje życie związał z górami. Zanim zaczął się wspinać na poważnie, był piłkarzem Gedanii. Był jednym z czołowych wspinaczy w Polsce. Miał za sobą trudną przygodę z Himalajami. Co ciekawe, nigdy nie zdobył żadnego ośmiotysięcznika, choć był na kilku wyprawach. Te jednak najczęściej kończyły się akcjami ratowniczymi. Góry nie były jego miłością od pierwszego wejrzenia. Ta miłość narastała stopniowo. Tekieli skończył filozofię. Z fascynacji do literatury, jak przyznawał w niedawnym wywiadzie z Interia Sport. Był instruktorem wspinaczki sportowej z tytułem nadanym przez Polski Związek Alpinizmu. To właśnie w czasie szkolenia poznał jedną z najlepszych w historii biegaczek narciarskich - Justynę Kowalczyk, która 24 września 2020 roku została jego żoną. Niespełna rok później urodził się ich syn - Hugo.