Występujące tu drużyny w historii bezpośrednich pojedynków spotkały się ze sobą dwa razy. Jedenastka Etiopii wygrała dwa razy, nie przegrywając żadnego meczu. Od pierwszych minut jedenastka Lesotho zawzięcie atakowała bramkę przeciwników. Linia obrony reprezentacji Etiopii była jednak dobrze ustawiona i żaden z ataków nie zakończył się utratą bramki. Obie drużyny schodziły na przerwę przy bezbramkowym wyniku. W 54. minucie kartkę dostał Basia Makepe, reprezentant Lesotho. W 62. minucie Lehlohonolo Fothoane zastąpił Tshwarela Berenga. W 63. minucie w drużynie Etiopii doszło do zmiany. Canaan Markneh wszedł za Binyama Belaya. Chwilę później trener Lesotho postanowił wpuścić trochę wiecej świeżości w formację obronną i w 68. minucie zastąpił zmęczonego Motlomela Mkwanaziego. Na boisko wszedł Nkau Lerotholi, który miał za zadanie uspokoić grę w szeregach obronnych. Na boisku zrobiło się niespokojnie. Aby opanować sytuację na 21 minut przed zakończeniem drugiej połowy, arbiter wręczył żółte kartki zawodnikom reprezentacji Lesotho: Lichabie Thabiso i Hlomphowi Kalakemu. Trener Etiopii postanowił zagrać agresywniej. W 71. minucie zmienił obrońcę Remedana Yesufa i na pole gry wprowadził napastnika Addisa Gideya. Jak widać, trener sądził, że jego zespół szybko wyjdzie na prowadzenie. Jednak pomylił się - pomimo zmiany taktyki jego drużyna wciąż miała problemy ze skutecznością. W 78. minucie sędzia pokazał kartki Oumedowi Oukriemu z Etiopii i Tšepowi Seturumanemu z reprezentacji Lesotho. W 80. minucie Oumed Oukri został zmieniony przez Mesfina Tafesse'a, co miało wzmocnić drużynę Etiopii. Niewiele później trener drużyny przeciwnej także postanowił odświeżyć skład, zmieniając Tšepa Seturumanego na Serę Motebang. Arbiter przyznał jedną żółtą kartkę piłkarzom Etiopii, a reprezentantom Lesotho pokazał cztery. Jedni i drudzy wykorzystali wszystkie zmiany w drugiej połowie. To był dopiero pierwszy mecz w tej rundzie rozgrywek. Obie drużyny spotkają się w rewanżu, który odbędzie się 8 września w Maseru. Przebieg pierwszego meczu sugeruje, że w rewanżu może dojść do dogrywki, a nawet rzutów karnych.