Piłka nożna to prosta gra, którą łatwo zrozumieć. Czasami tylko trenerzy chcą nam pokrzyżować plany, robią zmiany, w których nie ma żadnej logiki. Pierwszy przykład z rzędu - Altintop za Robbena. Holender był świeży, niebezpieczny, mógł strzelić lub wypracować drugą bramkę, ale trener na sześć minut przed końcem woła go do brzegu. Niech ktoś mi wytłumaczy dlaczego? I proszę tylko nie mówić, że była potrzeba kogoś świeżego, że trzeba było utrzymać wynik itp. Jak wspomniałem, piłka się ludziom podoba, bo jest grą prostą, a zarazem bardzo przypadkową, pełną nieprawdopodobnych rozstrzygnięć. W jakiej innej dyscyplinie drużyna słabsza ma taką szansę na pokonanie mocniejszego przeciwnika. Chyba w żadnej. Możesz atakować, mieć trzy setki na jeden mecz i rzut karny, a tu nagle kontra, lekki spalony niezauważony przez bocznego sędziego i słabszy zespół może szczęśliwie wygrać i odnieść historyczne zwycięstwo. Gdy przeanalizujemy drużyny, które grają o finał w Madrycie, to można wyciągnąć i zauważyć wiele elementów przypadku. Pierwszy - Inter jest prawie w finale i już nikt nie pamięta dwóch ewidentnych karnych dla Chelsea niepodyktowanych w starciu ćwierćfinałowym w Mediolanie. Gol Milito na 3-1 przeciwko Barcelonie to ewidentny spalony, a Sneijder na dodatek sfaulował bocznego obrońcę i był to oczywisty rzut karny, a nie żółta kartka za symulację. Drugi - Bayern śni o finale i już nikt nie pamięta szarych występów w grupie oraz błędów norweskiego arbitra w meczu przeciwko Fiorentinie. One pozwoliły niemieckiej drużynie awansować, choć Fiorentina była lepsza i czuje się oszukana. Machchester także dał pokaz gry w piłkę Bayernowi, przez większą część spotkania, ale unikalny, piękny gol Robbena zmienił wszystko. Trzeci - o Lyonie trudno coś powiedzieć, bo ani tam wielkich graczy, ani wielkiego grania i zatrzymujących oddech akcji. Do tego bramkarz, który nawet przy naszym Pawełku wygląda blado. Ale wynik jest wspaniały - półfinał Champions League z możliwością wejścia do finału. Czwarty - Barcelona, która jest tylko wychwalana za swoją rewelacyjną grę, świetnych piłkarzy i podnieca wszystkich szybkimi podaniami, znajduje się na razie z dwoma bramkami na karku w sytuacji skomplikowanej, z duszą na ramieniu. Mam nadzieję, że w tej grze, często przypadkowej, od jesieni będą brać udział także nasze drużyny. Nie możemy ciągle przegrywać ze słabymi. Czasami i do nas musi się uśmiechnąć szczęśliwy los. Mamy stadiony, kibiców, teraz potrzeba jeszcze odrobinę bożego szczęścia, abyśmy mogli uczestniczyć w tej wielkiej loterii <a href="http://zbigniewboniek.blog.interia.pl">Zobacz tekst na blogu i dyskutuj z autorem!</a> <a href="http://sport.interia.pl/felietony/boniek">Zobacz wcześniejsze felietony Zbigniewa Bońka!</a> ----- Zbigniew Boniek nawiązał współpracę z INTERIA.PL. Pisze u nas felietony, a także prowadzi swojego bloga "Spojrzenie z boku Zibiego". Zapraszamy do lektury! Kolejne teksty Zibiego już niebawem! Autor zainspirował INTERIA.PL do finansowego wspierania Bydgoskiego Zespołu Placówek Wychowawczych z ul. Stolarskiej 2.