Dziś zbierze się zarząd PZPN, który chce ratować sytuację. Prawdopodobnym jest, że dokoptuje do swojego składu trzech nowych członków (aby był wymagany prawem skład 35-osobowy), a następnie - w ciągu dwóch tygodni postara się naprawić uchwałami - zdecydowaną większość uchybień, które w swoim wniosku do Trybunału Arbitrażowego przy PKOl-u sformułował minister sportu Mirosław Drzewiecki. Czy jednak nie jest za późno? Tusk mówi o "twardym kursie ministra Drzewieckiego", który otrzymał od niego pełne wsparcie... Trzeba zmieniać PZPN - nie mam co do tego żądnych wątpliwości. Najmniejszych, jak patrzyłem przez lata na poczynania zarządu albo tak prominentnych postaci PZPN, jak wiceprezes Eugeniusz Kolator, czy szef departamentu prawnego Andrzej Wach. Ten ostatni kilka razy groził mi procesami o naruszenie dóbr osobistych, gdy informowaliśmy w "Przeglądzie Sportowym" o działaniach kierowanego przez niego zespołu. To były konkretne uwagi, a nie wycieczki personalne. A proces licencyjny, który nadzorował przez lata Kolator. To wołało o pomstę do nieba... Czy jednak cała akcja zapoczątkowana przez Drzewieckiego wnioskiem do Trybunału Arbitrażowego powinna doprowadzić do walkowerów w eliminacjach MŚ 2010, czy straty Euro 2012? W tym miejscu mówię - nie i jeszcze raz nie! Jestem fanem Euro 2012, ale nie tylko jako turnieju piłkarskiego, który odbędzie się na naszych stadionach. Euro 2012 to etap w zmianach cywilizacyjnych naszego wspaniałego kraju. Byłem za Unią Europejską, jestem za euro zamiast złotówek i za Euro 2012, dzięki któremu pokażemy Polskę na całym świecie. Ostatnio w czasie imprezy Euromonitor 2012 usłyszałem, że każdy mecz finałów Euro 2008 oglądało co najmniej 150 milionów ludzi na całym świecie. A były spotkania, w czasie których widownia przekroczyła pół miliarda. Jakaż to wspaniała promocja Polski! Na dziś skala zaniedbań w Rzeczypospolitej jest niesłychana. W PZPN-ie - i owszem, ale także na polskich drogach, na kolei, jeśli chodzi o lotniska i hotele. Ba, przez lata było w Polsce przyzwolenie na korupcję, a futbol to doskonale obrazuje. Począwszy od "Piłkarskiego pokera" Janusza Zaorskiego. Ostatnio hitem jest "Piosenka trenera" Kabaretu Skeczów Męczących. Autorzy na melodię zespołu "Feel" ułożyli słowa, które trafiają w sedno: "Już pod koniec dnia zastanawiam się, 7. miejsce w trzeciej lidze, przecież nie jest źle. Lecz pod koniec dnia, telefonu dźwięk, to prezes pękł, no, no, no... Po rozmowie tej widzę obraz swój, bez awansu stracę pracę i dobytek swój... Lecz pod koniec dnia telefonu dźwięk, to chyba sen. To Fryzjera głos, usłyszałem go, powiedział płać, jak to on. Na rozstaju dróg stoi Dariusz W., on wskaże ci drogę". I jeszcze fragment: "Po rozmowie tej, widzę obraz swój, pierwsza liga, pełny stadion, to mercedes mój, lecz pod koniec dnia wpada CBA, coś na mnie ma...". Bo co proponował Fryzjer według Kabaretu Skeczów Męczących: "Możesz iść szybciej, niż niejeden chciałby biec, możesz mieć taki wynik, jaki tylko chcesz, każdy mecz potraktuj biznesowo". Nota bene Kabaret Skeczów Męczących pochodzi z Kielc... Polski futbol zdewastował Fryzjer i jemu podobni... Obecny zarząd PZPN jest winny niesłychanych zaniedbań. Tak zwane zjazdy antykorupcyjne, to był kabaret w "Sheratonie". Zamiast oczyszczenia środowiska byliśmy świadkami pustosłowia. Nic dziwnego, że cierpliwość kibiców, ale także rządu Rzeczypospolitej jest na wyczerpaniu. Ale jeszcze raz powtarzam pytanie: czy kosztem walki o mundial 2010 i finałów Euro 2012 na naszych boiskach?! Roman Kołtoń