Masiota tłumaczy reporterowi "Przeglądu Sportowego" Antoniemu Bugajskiemu: "Przecież wtedy doszło do fuzji dwóch ekstraklasowych klubów. Wybraliśmy grę na licencji Amiki Wronki i była to świadoma decyzja. Przejęliśmy tradycję Lecha pod warunkiem spłacenia długu wobec członków PZPN. I spełniliśmy ten warunek". Hm, z tego co wiem, to bardzo często proponowano spłatę 50 procent należności. Piłkarze zadowalali się tym, ponieważ stary Lech miesiącami nie płacił wcale. Piotr Świerczewski jednak nie zgodził się i ponad 300 tysięcy złotych nie otrzymał do dziś. To Lech spełnił ten warunek, czy go nie spełnił?! To po pierwsze... A po drugie, to jest jeszcze gorzej dla Masioty - obecny Lech to kontynuator tradycji Lecha, który miał w swoich szeregach Aniołę, Jakóbczaka, Bartczaka, Okońskiego i... Reissa. Lech liczy 86 lat, a pierwsza nazwa klubu to KS Lutnia Dębiec. Ba, obecny Lech wprost nawiązuje to daty założenia klubu w 1922, umieszczając ją w herbie. "Kolejorz" ma tych samych, wiernych kibiców. Od lat gra na tym samym stadionie przy Bułgarskiej. Szczyci się tytułami mistrza Polski z 1983, 1984, 1990, 1992 oraz 1993 roku, a także zdobyciem Pucharu Polski w latach 1982, 1984, 1988 oraz 2004. Skąd o tym wiem? Szanowny Panie Mecenasie - z oficjalnej strony internetowej Lecha Poznań! Po trzecie - jeśli Lecha przed odpowiedzialnością za korupcję ma chronić licencja Amiki Wronki, to... tym gorzej dla argumentacji Masioty. Potęgę Amiki przez lata tworzył osławiony Ryszard F., pseudonim "Fryzjer". Kto jak nie "Szczota" - bo tak określa się Ryszarda F. we Wronkach - reżyserował historię Amiki, a jego największym "wyczynem" był finał Pucharu Polski z Aluminium Konin w 1998 roku?! Dobrze, że niedługo po tym właściciele holdingu Amiki poszli po rozum do głowy i wyrzucili "Fryzjera", wcześniej sprowadzając do klubu Pawła Janasa. Masiota w obecnej sytuacji chce sięgać po kruczki prawne. A tu nie chodzi o kruczki, które uratowały przed karą Widzew Łódź. Chodzi o rozwiązania systemowe, który pozwolą skutecznie walczyć z korupcją. I pozwolą ją rozliczyć. Ludzie, którzy organizowali ten proceder, powinni - nawet dożywotnio - zostać wykluczeni ze świata piłki. Inni, którym sporadycznie zdarzało się w tym uczestniczyć, muszą ponieść karę. Pozostaje dramatyczne pytanie - karać kluby, czy nie? Wedle obowiązujących przepisów Lech Poznań powinien zostać ukarany. Te przepisy zmienią się 1 lipca 2009 roku. Co będzie jednak, jak po tym terminie pojawią się inne kluby, zasługujące na poważne sankcje - z degradacją na czele?! Moje zdanie pokrywa się ze zdaniem Zbigniewa Bońka - bezwzględne kary dla ludzi, dla niektórych dożywotnie, ale dość karania klubów. Boniek to zdanie wypowiedział wiosną 2008 roku... Michał Listkiewicz, a teraz Grzegorz Lato mają na głowie jednak inne ważne sprawy, a nie konkretne rozwiązania trudnych problemów. Na koniec jeszcze apel do Masioty - proszę spytać członków "Wiary Lecha", czy ich klub to kontynuator tradycji Lecha, czy może Amiki...