Smuda mówi: "Tak naprawdę odbyła się tylko jedna runda negocjacji. Postawiłem swoje warunki, a klub nie chciał o nich dyskutować. Więc wypada się pożegnać się z klasą, miło wspominając trzy sezony w Poznaniu". Następcą charyzmatycznego szkoleniowca zostanie Jacek Zieliński, z którym Lech porozumiał się już kilka tygodni temu. Rozmowy sondażowe "Kolejorz" prowadził także z Rafałem Ulatowskim i Michałem Probierzem, ale uznał, że za 48-letnim Zielińskim przemawiają jego ostatnie doświadczenia z Groclinu Grodzisk Wielkopolski i Polonii Warszawa. 61-letni Smuda na pewno długo nie będzie czekał na nową propozycję pracy. Jest pełen energii, a za nim przemawiają trzy tytuły mistrza Polski, świeżo wywalczony Puchar Polski, a także udane starty w europejskich pucharach z Widzewem i Wisłą oraz ostatni z Lechem. Smuda mówi: "Udało mi się zbudować ciekawy i ciągle rozwojowy zespół w Wielkopolsce, a teraz niech ktoś to udanie rozwinie". "Franz" przyznaje: "Nie ma, co ukrywać, że ja się cenię". Jak udało nam się ustalić, Smuda chciał zarabiać 150 tysięcy zł miesięcznie, a dotychczas otrzymywał 70 tys. zł. Smuda przekonuje: "Przecież nie mogę mieć mniej, niż Kasperczak w Górniku Zabrze!". Zieliński w Polonii zarabiał ponad 20 tysięcy złotych miesięcznie, więc usatysfakcjonowała go płaca 50 tysięcy złotych miesięcznie. Odnośnie propozycji, jaką dostał od Lecha, Smuda mówi: "W kwestii finansów tylko jedno mogę powiedzieć - jest takie przysłowie: chytry dwa razy traci...". "Franz" z uśmiechem na ustach komentuje wkład Leo Beenhakkera w polski futbol: "Zrobił coś niesamowitego dla polskiego środowiska trenerskiego. Podniósł pensję selekcjonera na europejski poziom i to ten wyższy". Beenhakker według aktualnego kontraktu z PZPN otrzymuje miesięcznie ponad 300 tysięcy złotych. Smuda poprowadzi Lecha w ostatnim ligowym meczu z Cracovią, a w niedzielę przyleci do Warszawy na niedzielny program "Cafe Futbol" w Polsacie Sport, a także uroczyste zakończenie sezonu ligowego przygotowane przez Ekstraklasę S.A. w Józefowie. Później urlop i...nieznana przyszłość. Wydaje się, że Smuda - dzięki swojej charyzmie - to naturalny następca Beenhakkera. Tyle, że Holender ma ważny kontrakt do końca eliminacji MŚ 2010, a w przypadku awansu umowę aż do lipca przyszłego roku. Zobacz także: Franz: Dziękuję, odchodzę!