Z piłkarzy, którzy powinni polecieć do Afryki, nie ma aż dziesięciu zawodników. Dwóch pierwszych zwolnił sam Holender - to Artur Boruc i Kuba Błaszczykowski. Pierwszy wymówił się "problemami rodzinnymi", a drugi potrzebą odpoczynku, ponieważ na koniec sezonu Bundesligi grał co prawda regularnie, ale był po kontuzji. Beenhakker zawiadomił o nieobecności Boruca i Błaszczykowskiego, ogłaszając kadrę na spotkania z Republiką Południowej Afryki i Irakiem. Niestety, Holender tymi dwoma piłkarzami dał innym alibi. Ireneusz Jeleń z Auxerre natychmiast zgłosił konieczność operacji, mając problemy z kręgosłupem. Ebi Smolarek doznał kontuzji na treningu Boltonu. Urazu doznał Rafał Boguski z Wisły Kraków. Mariusza Lewandowskiego najpierw nie chciał zwolnić jego klub - Szachtar Donieck ze względu, jak to ujął, "na wyczerpujący sezon". Beenhakker na to nie przystał. Piłkarz sam wziął sprawy w swoje ręce, oświadczając selekcjonerowi, że ma "ważne sprawy rodzinne". Co do Marcin Wasilewskiego, to usłyszeliśmy z ust rzecznika prasowego kadry Marty Alf, że "ma ranę szarpaną nogi" - w dodatku tuż nad ścięgnem Achillesa. W sobotę z kontuzją murawę stadionu Jagiellonii opuścił napastnik Bełchatowa, Dawid Nowak. Problemy ze zdrowiem zgłosili również Paweł Brożek z Wisły Kraków i Tomasz Jodłowiec z Polonii Warszawa. Brożek opuścił boisko w 88. minucie ostatniego meczu ligowego, a Jodłowiec zagrał całe spotkanie... To już dziesięciu piłkarzy!!! Część z tych usprawiedliwień jest prawdziwa, część po prostu wydumana. Coś pękło w piłkarzach. Jeszcze po meczu z Irlandią Północną Mariusz Lewandowski głosił do dziennikarzy: "Zostawcie selekcjonera, to nasza wina zawodników, że przegraliśmy w Belfaście". A teraz jeden z liderów drużyny narodowej na naszych oczach pokazuje, że zgrupowanie w RPA - tak misternie układane przez Leo - nie ma żadnego znaczenia. Konstrukcja Beenhakkera - na dwa oficjalne mecze międzypaństwowe - rozsypała się na naszych oczach. W sposób tyleż spektakularny, co cokolwiek szokujący. Jestem krytykiem Beenhakkera. Jednak co mam oddać Holendrowi, to z przyjemnością uczynię - wielkie mecze z Portugalią (w eliminacjach ME 2008), czy z Czechami (w eliminacjach MŚ 2010), a przede wszystkim awans do finałów EURO 2008. Za co miałem pretensje do selekcjonera, to Drodzy Czytelnicy doskonale wiecie (fatalny start w finałach ME, dziwne decyzje personalne, mecze międzypaństwowe bez znaczenia, pracę dla Feyenoordu, gdy ważą się losy naszego awansu do mistrzostw świata). Teraz jest mi po prostu żal - Beenhakkera, a przede wszystkim nas, fanów drużyny narodowej. Na rok przed finałami Mundialu jesteśmy od nich daleko, a prestiż kadry dla piłkarzy podupadł niesłychanie...