Biorąc pod uwagę lato oraz początek obecnego okna transferowego, Wisła Kraków zarobiła na sprzedaży piłkarzy 8,7 miliona euro (według portalu "transfermarkt.de"). To niesłychany zastrzyk finansowy dla klubu, który od 1997 roku znajduje się w rękach Bogusława Cupiała. Dość powiedzieć, że premia za awans do rozgrywek grupowych Ligi Mistrzów płacona przez UEFA wynosi "tylko" 7 milionów euro. Czy taka wyprzedaż piłkarzy to normalna kolej rzeczy, czy może początek końca wielkiej Wisły? Stadion i nowi ludzie to plusy Z drugiej strony, Cupiał wreszcie dysponuje w miarę normalnym stadionem (szkoda, że tylko "w miarę normalnym", ale co zrobić...). Zatrudnił ponownie Bogdana Basałaja mając do niego wielkie zaufanie. Z kolei Basałaj namówił Cupiała na nowe, europejskie otwarcie przy pomocy dwóch Holendrów - dyrektora sportowego Stana Valckxa i trenera Roberta Maaskanta. Valckx przez cztery lata był menedżerem PSV Eindhoven. To nie jest przypadkowa postać w futbolu, choć ciągle mówi się o jego powiązaniach z agentami piłkarzy. Jednak warto nadmienić, że w stosunku do dyrektorów sportowych polskich klubów też takie zarzuty są formułowane. Co do Maaskanta, to komentator Polsatu Sport, Bożydar Iwanow, który świetnie orientuje się w holenderskich realiach, podkreśla, że obecny trener Wisły potrafił układać ciekawe zespoły w Eredivisie. Valckx i Maaskant wskazują na nowe otwarcie, ale... No właśnie - jest wielkie "ale": wyprzedaż rodowych klejnotów! Nowy rekord transferowy Wisły Obrońca Arkadiusz Głowacki odszedł do Trabzonu za 900 tysięcy euro. Kiedy jednak PSV Eindhoven zgłosił się po Marcelo, to Wisła trochę się potargowała, ale jednak sprzedała Brazylijczyka - za 3,8 miliona euro (nota bene to rekord ery Cupiała jeśli chodzi o sumę odstępnego - nawet Kuba Błaszczykowski i Maciej Żurawski zostali sprzedani taniej). "Biała Gwiazda", walcząc w eliminacjach Ligi Europejskiej, pozbawiona została dwóch środkowych obrońców. Kuriozum? Nie, polska rzeczywistość. W końcówce okna transferowego FC Brugge chciał wszechstronnego Juniora Diaza. Wystarczyło, żeby padła dobra oferta za Kostarykańczyka - 1,5 miliona euro - aby Basałaj dał zielone światło dla tej transakcji. Teraz przyszedł czas na Pawła i Piotra Brożków, którzy wzmocnili Trabzonspor za łączną sumę 2,5 miliona euro. Bramkarzowi Mariuszowi Pawełkowi podziękowano bez zmrużenia oka, puszczając go do Konyasporu. Wielkie wietrzenie składu Nie ma dwóch zdań - to wielkie wietrzenie składu. Takiego w erze Cupiała nie było nigdy. Wraca pytanie, czemu to służy? Czy trio Basałaj-Valckx-Maaskant ma pomysł na to, jak - zapewne zaciągiem zagranicznym - po pierwsze, wywalczyć mistrzostwo Polski, po drugie awansować, jeśli nie do Ligi Mistrzów, to przynajmniej do Ligi Europejskiej? Wiele na to wskazuje, że taki pomysł jest, choć mnie osobiście wizja Wisły bez polskich piłkarzy przeraża. W kontekście rozwoju futbolu w Polsce, promocji młodzieży, budowaniu więzi z kibicami... Warto jednak zwrócić uwagę, że podobną filozofię ogłosił niedawno Janusz Filipiak z Cracovii, który też ma już dość polskich piłkarzy. Mariusz Walter w Legii czy Jacek Rutkowski w Lechu również pozwalają na zachwianie tych proporcji. Właściciel "Kolejorza" na tym wygrał - mistrza Polski i 1/16 finału Ligi Europejskiej. Tyle że dziś ci obcokrajowcy - jeśli chodzi o Ekstraklasę - porzucili zaangażowanie w Lecha. Z kolei Maciej Żurawski już kilka miesięcy temu ostrzegał w "Cafe Futbol", że obcokrajowcy nie rozumieją, czym jest Wisła... <a href="http://romankolton.blog.interia.pl/?id=2006311">Dyskutuj na blogu Romana Kołtonia</a>