20. "Rocznik" Gowarzewskiego - dzieło, które chłoszcze...
20. tom "Pierwszego Oficjalnego Polskiego Rocznika 2010-2011, Polska - Europa - Świat" Andrzeja Gowarzewskiego daje okazje do zastanowienia się, czy aby z naturalizacjami zawodników do reprezentacji Polski nie brniemy w ślepy zaułek. Przecież rzadko który z nich mówi po polsku!
Właśnie ukazał się 20. tom "Pierwszego Oficjalnego Polskiego Rocznika 2010-2011, Polska - Europa - Świat", Andrzeja Gowarzewskiego. W moim przekonaniu to zawsze wydarzenie na ubogim polskim rynku wydawniczym. Wydarzenie pełne faktów, statystyk, informacji, ale także niepozbawione zdecydowanych komentarzy. Można nawet postawić tezę, że Gowarzewski chłoszcze na swoich łamach...
Z jedynymi uwagami można się zgodzić, z innymi nie, ale na pewno wkład Andrzeja Gowarzewskiego w polską piłkę jest nadzwyczajny. Pod względem wiedzy, która co roku pojawia się na łamach rocznika, a także czterdziestu innych bezcennych publikacji wydawnictwa GiA w dwudziestoletniej historii - wspaniałej kolekcji klubów, "Biało-czerwonych", a więc tomów odnoszących się do dziejów drużyny narodowej, czy też wydań rocznicowych...
Gowarzewski nie toleruje niechlujstwa, brzydzi się bylejakością, a tytaniczna praca - kilkudziesięciu lat zawodowej kariery - owocuje książkami, które są podstawą widzy o piłce nożnej w Polsce. W ujęciu zarówno historycznym, jak i współczesnym. Już zestawienie w "Roczniku" "Biało-czerwoni, reprezentacje 2009-2010", jest bezcenne, chociaż tym razem znajdujemy w nim zasadniczy błąd. "Rocznik" kolportuje nieprawdziwą informację, iż mecz Polska - Dania w Tajlandii miał charakter oficjalny.
Przy okazji losowania eliminacji EURO 2012 w Warszawie ... które odbyło się w Pałacu Kultury i Nauki 7. lutego - rozmawiałem z selekcjonerem Danii, Mortenem Olsenem. Pełniący tę funkcję od lipca 2000 roku - a nie jak błędnie podaje "Rocznik" od lipca 2002 oświadczył: "Do Azji pojechała reprezentacja ligi, nie mająca nic wspólnego z pierwszą reprezentacją Danii". Kiedy zapytałem, jaka będzie odpowiedź federacji duńskiej na pismo PZPN, odparł: "Nie może być innej, niż ta którą panu przekazuję. My tych spotkań w Tajlandii w żadnym razie nie uznajemy za oficjalne".
Potwierdza to oficjalna strona federacji Danii w zestawie meczów międzypaństwowych 2010 roku, gdzie pierwszym spotkaniem kadry A jest spotkanie 3. marca z Austrią w Wiedniu. Ba, na tejże oficjalnej stronie federacji każdy kadrowicz Olsena ma szczegółową statystykę wszystkich występów - czy w reprezentacji A, U-21, każdej drużynie juniorskiej, a także "reprezentacji ligi". Na tejże stronie Dansk Boldspil Union 103. mecz kadencji Olsena to spotkanie 18. listopada 2009 roku z USA w Arhus, a 104. spotkanie to rywalizacja na Stadionie Ernsta Happela w stolicy Austrii. Meczów ze stycznia 2010 roku w Tajlandii tam nie uświadczysz...
To zadziwiający błąd autora, który wcześniej z podziwu godnym uporem przygotował pięć tomów "Biało-czerwonych", a także niezapomnianych "Biało-czerwonych 1921-2001", które obejmowały wszystkie mecze drużyny narodowej w tychże latach (już nie mogę się doczekać uaktualnionego wznowienia, co zresztą na łamach "Rocznika" Gowarzewski zapowiada).
A propos reprezentacji i reprezentantów, a także polityki obecnego selekcjonera Franciszka Smudy, znalazłem w "Roczniku" bardzo ciekawe rozważania dotyczące nazwisk, czy w szerszym kontekście wyboru narodowości. Gowarzewski przypomina, że Sebastian Boenisch przyszedł na świat w Gliwicach jako... Sebastian Pniowski. Nazwisko zmienił dopiero jego ojciec, gdy wyjechał do Niemiec. Pniowski vel Boenisch zresztą zwierzył: "Wcześniej byłem Ślązakiem i Polakiem. Byłem z tego dumny. Teraz stałem się Niemcem i Europejczykiem. I tego też jestem dumny". Z Polaka Niemiec ... ciekawe. Rzecz jasna, syn w tym roku przeszedł odwrotną drogę. Nie mając szans na grę w reprezentacji Niemiec, namawiany "po sześć razy na tydzień przez Smudę", wybrał reprezentację Polski. Gowarzewski na przykładzie Boenischa i Adama Matuszczyka (o pisowni nazwiska tego zawodnika obszernie się zresztą rozpisuje) komentuje: "Jako Polak, sympatyk Biało-czerwonych na dobre i złe, protestuję przeciwko takiej polityce. Mam dość zbieraniny po okazyjnych wyprzedażach piłkarzy i nazywaniu ich reprezentantami mojego kraju. Ani oni zabiegali o ten zaszczyt, ani nam nie wypada prowadzić akcji 'rewindykacyjnej', co czyni powołana pod presją medialnych bezmózgowców specjalna komórka PZPN".
Gowarzewski puentuje: "Wiem, że publicznie zarzekał się przed promocją tej tendencji prezes PZPN Grzegorz Lato, a selekcjoner Franciszek Smuda obiecał tworzyć kadrę Biało-czerwonych bez upokarzającego zbieractwa".
Hm, ciekawe szczególnie w kontekście wyprawy trenera kadry do Osnabrueck z ostatnich dni, gdzie Smuda oglądał spotkanie drugiej ligi niemieckiej z udziałem rezerwowego gospodarzy Sebastiana Tyrały i obrońcy Energii Cottbus, Marcusa Brzenskiego. Brzenska oświadczył wcześniej na łamach "Przeglądu Sportowego", że "zawsze marzył o występach w meczach międzypaństwowych". Rzecz jasna, polskiego obywatelstwa nie ma, ale szybko się postara o nie, jak go Smuda zechce. I rzecz jasna, po polsku nie mówi. No, ale powoli to norma "Biało-czerwonych". Nie mówią Boenisch, Ludovic Obraniak, a także inny zawodnik przymierzany z Francji, Damien Perquis. Po polsku mówi Matuszczyk, a autorowi rocznika pragnę przypomnieć, że nie każdego trzeba mierzyć jedną miarą. Akurat pomocnik z Kolonii grał wcześniej w juniorskich reprezentacjach Polski, a także młodzieżówce. I zawsze powtarzał, że chce występować z Białym Orłem na piersi, a nie czarnym. I wracam w tym miejscu uparcie do Kolumbijczyka Manuela Arboledy, który żyje w Polsce prawie pięć lat, mówi po polsku, jego dzieci również. Za serce, które pokazuje na boisku, też widziałbym go z Białym Orłem w finałach EURO 2012.
Zachęcam do "Rocznika 2010-2011", gdzie znajdujemy jedyną w Polsce książkową dokumentację 19. finałów MŚ w RPA. Tylko nad tym rozdziałem można spędzić godziny, a pragnę zauważyć, że w Niemczech książek o finałach ostatniego Mundialu ukazało się kilka, też ze świetną dokumentacją i nadzwyczajnie ilustrowanych. W Polsce Gowarzewski jest bezcenny... Zapowiada zresztą ponowne wydanie "Encyklopedii piłkarskich mistrzostw świata", poprzednia - absolutnie unikalna w skali światowej - ukazała się w 1990 roku i obejmowała 13. turniejów. Teraz czas na pozycję, która będzie zawierała dokumentację niemal sześciu tysięcy meczów i biogramy ponad pięciu tysięcy uczestników.