Kraków - Warszawa - rywalizacja tych dwóch najważniejszych polskich miast emocjonuje nie tylko mieszkańców tych metropolii. Gorzej, że jak słoń w składzie porcelany zachowują się ludzie z organizacji, które są powołane do tego, aby łagodzić, a nie jątrzyć regionalne wojenki. Dlatego zupełnie nie rozumiem decyzji Komisji Ligi Ekstraklasy SA o wykluczeniu z rywalizacji na Łazienkowskiej czołowego pomocnika Wisły Rafała Boguskiego. Nie ulega kwestii, że Boguski wyciął w polu karnym Piasta Michniewicza. Sęk w tym, że Komisja Ligi podjęła decyzję niemal w trybie nagłym i bez dochowania zwyczajowych w takich wypadkach procedur, jak chociażby przesłuchanie sędziego, czy samego Boguskiego. Cztery lata temu ówczesny bramkarz Wisły Radosław Majdana miał być również zawieszony tuż przed meczem z Legią. Piastujący wówczas urząd prezesa krakowskiego klubu Tadeusz Czerwiński zaapelował do piłkarskiej centrali, by nie dolewała oliwy do ognia. Posłuchano - sprawę rozpatrzono po meczu na szczycie i Majdan odpokutował winy w następnych kolejkach. A skoro już przy dolewaniu oliwy do ognia jesteśmy.... W Wiśle pytają dlaczego sprawiedliwość ominęła legionistę Bartosza Grzelaka, który w meczu z ŁKS-em - protestując przeciw decyzji sędziego, naruszył jego nietykalność. Wytłumaczenie, że trudno zaocznie karać Grzelaka, skoro sędzia widział jego zachowanie (w przeciwieństwie do faulu bez piłki Boguskiego) jakoś do mnie nie trafia. I w ten sposób powstaje wrażenie, że wprawdzie ci z Krakowa są równi, ale ci z Warszawy - równiejsi! Miejmy nadzieję, że z Boguskim, czy bez w niedzielę na boisku zwycięży futbol, a sam mecz będzie porównywalny klasą do tego, co prezentują trenerzy Jan Urban i Maciej Skorża.