Na razie wygląda na to, że lepszy interes zrobiła Cracovia, niż sam Mateusz Klich. "Pasy" sprzedały za 1,5 mln euro zawodnika, który z klubem jeszcze nic nie wygrał, nie sprawdził się na żadnym poważniejszym poligonie, niż Ekstraklasa. O tym, że nasza liga nie stanowi właściwego barometru klasy piłkarza, przekonują się zespoły, które zbierają baty w Europie, a także zawodnicy, którzy z podkulonym ogonem wracają z Europy Zachodniej. Ktoś powie, że dobrze radził sobie w Kolonii - po wyjeździe z Lecha - Sławomir Peszko, ale przecież ten piłkarz sprawdził się nie tylko w Ekstraklasie, gdzie był królem prawego skrzydła, lecz również w Pucharze UEFA i Lidze Europejskiej. Klich musi być przygotowany na przeskoczenie przepaści, jaka dzieli treningi w Polsce z tymi u Feliksa Magatha, który uchodzi za kata. Tym bardziej, że w Cracovii mało kto by Mateusza określił tytanem pracy, a Jurij Szatałow na początku pracy przy Kałuży zarzucał mu lenistwo. "Nie chcę, aby to zabrzmiało arogancko, ale nie czuję się gorszy od żadnego z moich nowych kolegów" - powiedział Mateusz niemieckim mediom, które odbierają transfer Polaka jako sygnał alarmowy dla Brazylijczyka Diego, który rok temu został kupiony z Juventusu za 15 mln euro i nie spełnił pokładanych w nim nadziei (6 goli i 9 asyst). Najważniejsze, aby największym sukcesem w Bundeslidze Mateusza nie było samo podpisanie kontraktu z "Wilkami". Na razie piłkarz, którego talent rozwinął się pod skrzydłami Oresta Lenczyka, zasłużenie przedarł się do reprezentacji Polski. Liczę na to, że będzie należał do tej grupy sportowców, których duże wyzwania mobilizują, a nie paraliżują. Mateusz Klich ma szansę kontynuować udane przygody Polaków w Bundeslidze po tym, jak dzielnie się w niej spisują Robert Lewandowski, Jakub Błaszczykowski, Łukasz Piszczek, czy Sławomir Peszko. Musi jednak pamiętać, że Polacy notowali też nieudane występy w tej ciężkiej lidze, jak choćby Kamil Kosowski, którego przeprowadzka do Kaiserslautern oznaczała wstrzymanie, a nie rozwój kariery, Bartosz Karwan (fiasko w Hercie Berlin), Maciej Murawski, czy Bartosz Bosacki, który rozwiązał kontrakt z FC Nuernberg przed terminem (w półtora sezonu rozegrał tylko 17 meczów). <a href="http://michalbialonski.blog.interia.pl/?id=2094779">Dyskutuj na blogu Michała Białońskiego</a>