Maaskant po roku zauważył to, czego inni nie potrafią przez całe życie
- Ja na trenera reprezentacji Polski? Byłby to dla mnie zaszczyt, ale Franz Smuda nieźle sobie radzi. Pewne jest jedno - jeśli chcecie wyjść z grupy, nie możecie zagrać tak, jakby sugerował to potencjał polskiej piłki. Dlatego Smuda musi wymyślić i wdrożyć coś ekstra, coś specjalnego - powiedział podczas czatu w INTERIA.PL trener Wisły, Robert Maaskant.
Zapis całego czata z Robertem Maaskantem znajdziesz TU!
To zadziwiające, że Holender, czyli człowiek z zewnątrz, spoza polskiego piekiełka piłkarskiego, zaledwie po roku pracy w Polsce zauważył to, z czym mają olbrzymie problemy najwięksi krytycy reprezentacji Franciszka Smudy. Ludzie, którzy wychowali się w kraju nad Wisłą i podupadającą z roku na rok piłkę nożną musieli dostrzec. Ale nie, zachowują się trochę, jak pan Hilary i okularów (czytaj: problemów polskiej piłki) szukają wszędzie, tylko nie tam, gdzie one się znajdują.
Robert Maaskant, jak na dżentelmena przystało, mówił dosyć oględnie. Tak naprawdę jego przekaz jest taki: pod względem potencjału piłkarskiego jesteśmy opłotkami Europy i tylko cud może nam pomóc w wyjściu z grupy podczas Euro 2012, co jest dla wszystkich - od PZPN-u, przez Smudę, a na kibicach skończywszy, celem minimum.
Tymczasem zaskakujące jest to, że nawet po udanej potyczce z Niemcami (2-2), czy tej wcześniejszej z Meksykiem, połajanka na Franza nie ustała. Trafia do mnie krytyka konstruktywna, jak ta w wykonaniu Kazimierza Węgrzyna w Canale+, który przeanalizował mecz Polska - Niemcy i doszedł do wniosku, że boczni obrońcy stali za daleko od środkowych (nawet 15 m, podczas gdy u Niemców ta przerwa wynosiła 4-5 m).
Większość ataków na kadrę Franza, w tle podpartych jest jednak argumentem takim: wszystko co robi i zrobi Smuda jest złe, bo to robi Smuda.
Autorzy takich opinii nie zauważają, że tracą wiarygodność, bo dostrzegają i eksponują tylko złe elementy. I ani jednego pozytywnego. Oczywiście wszystko w oderwaniu od kontekstu, okoliczności.
Chociażby takich, że Smuda ma o wiele trudniejsze zadanie, niż jego poprzednik Leo Beenhakker, który najlepszy swój okres z reprezentacją Polski zaliczył, gdy za sterami PZPN-u stał Michał Listkiewicz - człowiek, który był ostro krytykowany, jednak jego styl rządzenia był o klasę wyższy, niż miłościwie nam panującego Grzegorza Laty i jego świty.
Trudno nie dostrzec, że Franz często się miota, zaprzecza sobie w wywiadach. We wtorek mówi, że nigdy w życiu Manuela Arboledy nie powoła do kadry, by w piątek zabiegać już o jego obywatelstwo, a w poniedziałek znowu się wycofywać z pomysłu wciągnięcia do kadry Kolumbijczyka. Dwa dni po meczu z Niemcami, na łamach "Przeglądu Sportowego" Franz podkreśla, że selekcja do kadry została już zamknięta, a wieczorem, tego samego dnia, w TVP twierdzi, że nigdy nie zakończy selekcji. Smuda sam tworzy szum informacyjny, który tylko mu przysparza przeciwników. Te słowa są jednak przysłowiowym małym piwem wobec czynów, które akurat Franza bronią.
- Smuda potrafi zmobilizować piłkarzy, nikt nie zarzuci mu, że reprezentacja Polski przeszła obok meczu towarzyskiego, co dawniej jej się nagminnie zdarzało,
- Namówił do występów dla Polski Sebastiana Boenischa, Adama Matuszczyka, Eugena Polanskiego, a ostatnio Damiena Perquiza. Nie każdy z nich zbawi naszą kadrę, ale każdy zwiększy rywalizację na swojej pozycji, a w konsekwencji potencjał polskiej piłki,
- Nie bał się podziękować rozbitkowi życiowemu, Arturowi Borucowi i odważnie postawić na młokosa, Wojciecha Szczęsnego. Gdy dokonywał tej roszady, jeszcze wcale nie było pewnym, że golkiper Arsenalu wyrośnie na tak klasowego fachmana, a Partia Przyjaciół Boruca naciskała, by Franz przeprosił się z bramkarzem Fiorentiny.
- Wbrew temu, co mu wielu zarzuca, Smuda potrafi szybko zareagować. Na początku próbował wprowadzić ultraofensywną taktykę zespołowi, ale gdy zderzył się z Hiszpanią (0-6), przeszedł na tak zwaną "choinkę" 4-2-3-1, z którą Orły o wiele lepiej sobie radzą. Jesteśmy najczęściej słabsi technicznie od przeciwników, ale potrafimy być zadziorni i szybko kontrować.
Nawet jak ktoś bardzo nie lubi Smudy, chociaż jeden z tych argumentów powinien dostrzegać.