Bank Barclays w Liverpoolu przejmie zadłużenie klubu w innych bankach, zainstaluje swojego człowieka na fotelu prezesa (Martin Broughton znany z pracy w liniach lotniczych British Airways, wcześniej w firmie tytoniowej BAT oraz w British Horseracing Authority) i przekaże pieniądze na transfery. Spółka zależna banku - Barclays Capital - ma znaleźć kupca na akcje klubu i przejęcie go od Amerykanów. Rafa Benitez - od dawna w ostrym konflikcie z właścicielami - uratuje posadę menedżera. Gdyby nie pomoc Banku Barclays klub z Liverpoolu miałby już wkrótce ogromne problemy. Pożyczkodawcy - Royal Bank of Scotland oraz bank z USA Wachovia niecierpliwie czekają na zwrot swoich pieniędzy (w sumie 237 mln funtów, do lipca 100 mln funtów). Analitycy obliczają, że Liverpool (pozyskany kiedyś od rodziny Moores za 219 mln funtów) wart jest teraz 500 mln funtów, ale gdy stanie na nogi - o wiele więcej. Liverpool sprzedano w 2007 r. bowiem planowano budowę nowego, większego nawet niż Old Trafford w Manchesterze, stadionu mogącego pomóc w szybkim rozwoju. Plany te spaliły na panewce, amerykańscy właściciele nie potrafili znaleźć pieniędzy na budowę. Liverpool na sprzedaż jest od wielu miesięcy, ale ostatnia poważna oferta, ze strony amerykańskiego (sic!) funduszu private equity Rhone Group, była za niska - oferowano 116 mln funtów za 40 proc. akcji. W czerwcu odszedł prezes Rick Parry, który piastował tę funkcję od 12 lat. Podobna do Liverpoolu jest sytuacja w Manchesterze United. Tam klub został przejęty w 2005 r. (dwa lata wcześniej, niż Liverpool) przez rodzinę Glazerów. Kibice oskarżają ją o wyprowadzanie majątku i sformowali nawet grupę inwestorów pod nazwą Red Knights (Czerwoni Rycerze), która ma wykupić klub od Amerykanów psujących klub i jego <a class="textLink" href="https://top.pl/finanse" title="finanse" target="_blank">finanse</a>. Porażka MU z Bayernem i trudna sytuacja w lidze tylko zwielokrotniają problemy - kibice żądają od Glazerów odpowiedzi na pytanie gdzie podziały się ogromne pieniądze z transferu Cristiano Ronaldo do Realu. A w Anglii z kibicami nie ma żartów... Krzysztof Mrówka